Podobnie było w przypadku franka wycenianego na 2,926 zł. Złoty ma za sobą co prawda kolejny dzień osłabienia, ale zdaniem analityków wynika to nie tyle z decyzji RPP, ile z chwilowego umocnienia się naszej waluty w ciągu ostatnich dwóch dni.
"Korekta wcześniejszego osłabienia złotego była imponująca i gwałtowna. Wydaje się jednak, że ma się właśnie ku końcowi i najbliższe dni przyniosą powrót w okolice piątkowych minimów. Poziom 4,50 – 4,52 zł za euro nie został jeszcze zrealizowany i taka szansa może pojawić się w pierwszych dniach lutego" - uważa Marek Rogalski, główny analityk FIT DM.
Chwilę po wczorajszej decyzji RPP na rynku walutowym nie widać było żadnej reakcji. Złoty nawet umocnił się nieznacznie w stosunku do głównych walut. Dopiero po kilkudziesięciu minutach dało się zauważyć większą przecenę. W ciągu godziny po opublikowaniu decyzji RPP polska waluta straciła do euro, dolara i franka ok. 4 – 5 gr.
Ekonomiści są jednak przekonani, że rada, podejmując decyzję o cięciu stóp, nie kierowała się kursem waluty. "Członkowie RPP dają sygnał, że nie przywiązują aż takiej wagi do bieżącego kursu złotego, który w coraz większym stopniu podlega spekulacyjnym wahaniom, a coraz mniej jest determinowany przez czynniki makroekonomiczne" - uważa Marek Rogalski. Jak dodaje Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers, notowania złotego pozostają pod silnym wpływem nastrojów na rynkach zagranicznych.
Tak jak cięcie stóp procentowych nie spowodowało wyprzedaży złotego, podobnie nie wywołało entuzjazmu na warszawskiej gieldzie. Przeciwnie – po poniedziałkowym odreagowaniu we wtorek indeksy mocno traciły. WIG20 spadł o 3,36 proc., natomiast WIG o 2,36 proc. Nie było zbyt wielu chętnych do handlu akcjami – obroty nie osiągnęły nawet 800 mln zł.