Warszawa, 15.02.2018 (ISBnews/ Superfund TFI) - Presja spadkowa nie została utrzymana. Pomimo wzrostu zapasów ropy za oceanem, ceny surowca pozytywnie zareagowały na dane amerykańskiego Departamentu Energii.
Czwartkowy poranek wskazuje na kontynuacje odbicia po sporych ubiegłotygodniowych spadkach - kontrakty na baryłkę West Texas Intermediate na giełdzie paliw NYMEX w Nowym Jorku kosztują ok. 61 dolarów, z kolei za kontrakty na baryłkę ropy typu brent na giełdzie paliw ICE Futures Europe w Londynie trzeba zapłacić ok. 64 dolarów.
Zapasy „czarnego złota" w Stanach Zjednoczonych wzrosły w ubiegłym tygodniu o 1,84 mln baryłek (+0,4%) do 422,1 mln baryłek – poinformował w środę tamtejszy Departament Energii. Wynik ten był poniżej rynkowego konsensusu, ponieważ ankietowani przez Bloomberga analitycy oczekiwali wzrostu zapasów o 3,1 mln baryłek.
Być może jako wsparcie dla notowań ropy działają informacje saudyjskiego ministra ds. ropy, który poinformował, że największy na świecie koncern paliwowy Saudi Aramco może ograniczyć wydobycie surowca w marcu – docelowo ma być ono ok. 100 tys. baryłek niższe od poziomów obecnych. To jednak może okazać się za mało, by wesprzeć ceny „czarnego złota" w dłuższym terminie.
Na wzroście notowań ropy zależy także Rosji. Kreml poinformował, że Władimir Putin i król Arabii Saudyjskiej Salman wyrazili podczas rozmowy telefonicznej wolę "rozszerzenia koordynacji" na światowym rynku ropy naftowej. Oba kraje są w ścisłej czołówce światowych eksporterów surowca, zaspokajając ok. 21% globalnego popytu na ropę. Tak więc dochody z jej sprzedaży stanowią ogromną część budżetu tych państw, stąd ich intensywne działania w celu umacniania cen „czarnego złota".
Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI
(ISBnews/ Superfund TFI)