W środę złotówka po raz kolejny straciła na wartości. Frank szwajcarski kosztuje 3,13 zł, a za euro trzeba zapłacić 4,67 zł.

"Mamy ciągle na horyzoncie nieśmiertelne hasło przewalutowanie kredytu. Myślę, że zrobienie tego w takim momencie jest najmniej rozsądne" - powiedziała Siwek.

"Przy przewalutowaniu nie zmieniamy tylko waluty kredytu w ten sposób, że zachowujemy wszystkie warunki do tej pory nas obowiązujące, np. marże. Dzisiaj dostaniemy nowe warunki, jakie banki oferują dla złotych" - powiedziała.

Zdaniem Siwek, osoby, które zaciągały kredyty w obcych walutach, powinny same kontrolować, co ile jest aktualizowane oprocentowanie i kiedy ta aktualizacja nastąpi. "Mamy taką niekorzystną sytuację, że kredytobiorcy walutowi nie mogą w zasadzie na bieżąco korzystać z czynnika, który im bardzo sprzyja - spadku stóp procentowych. Ten spadek dla franka jest bardzo gwałtowny" - wyjaśniła. Zaznaczyła, że zasadniczym problemem jest fakt, że banki kurs walutowy aktualizują na bieżąco, ale z dużym opóźnieniem aktualizują stawkę oprocentowania.

Reklama

Jej zdaniem trudno przewidzieć, kiedy złoty przestanie tracić na wartości.

"Poziom 3,1 zł dla franka wydawał się takim poziomem, który powinien zastopować rynek. Po tym, jak dzisiaj ten poziom został przebity, to w zasadzie trudno jest prognozować. Przy euro był poziom 4,5 zł, który łatwo ostał pokonany. Dziś jest już prawie 4,7 zł. Następny, który można wskazać, to 4,9 zł. Jak ten poziom zostanie pokonany, to już w zasadzie wszystko można sobie wyobrazić - nawet 5,3 zł za euro" - podkreśliła.