Anulowanie kontraktów opcyjnych uważam za zły pomysł. Trzeba zakładać, że obie strony relacji: bank - przedsiębiorstwo to profesjonaliści. Za takich na pewno należy uznać duże i średnie przedsiębiorstwa - ocenił w rozmowie z Gazetą Prawną Włodzimierz Kiciński, prezes Nordea Bank Polska.

• Czy anulowanie z mocy prawa kontraktów opcyjnych to dobry pomysł?
- Anulowanie kontraktów opcyjnych uważam za zły pomysł. Trzeba zakładać, że obie strony relacji: bank - przedsiębiorstwo to profesjonaliści. Za takich na pewno należy uznać duże i średnie przedsiębiorstwa. Zanim zatem zaproponuje się drastyczne rozwiązania, należałoby najpierw konsekwentnie zapytać, kto w przedsiębiorstwach decydował o zawieraniu takich transakcji. Czy ci, którzy odpowiadali za finanse firm, mieli odpowiednie kompetencje? Jak wyglądała zbiorowa mądrość zarządów tych spółek? Przecież takie decyzje są zazwyczaj podejmowane kolektywnie, a nie jednoosobowo. A wreszcie - w jaki sposób rady nadzorcze, które przecież istnieją w tych przedsiębiorstwach, akceptowały poziom ryzyka podejmowanego przez przedsiębiorstwa. Jeśli odpowiemy na te pytania, to być może nie będziemy dyskutować, czy należałoby unieważniać zawarte zgodnie z prawem umowy cywilnoprawne. Nie wierzę w to, że da się unieważnić ważne umowy. Prawo nie może działać wstecz i uważam, że nie powinno się tworzyć precedensu. Unieważnianie ważnych umów jest, moim zdaniem, działaniem skazanym na niepowodzenie.
• Co wobec tego państwo ma zrobić z kryzysem opcyjnym?
- Po serii informacji ze strony wielu spółek giełdowych widać, że opcje są znaczącym elementem wpływającym na ich wyniki. Trzeba byłoby mieć jednak pełne rozeznanie, w jakiej skali to zjawisko występuje, i odnieść je do bilansów firm. Na pewno są przedsiębiorstwa bardzo dotknięte tym zjawiskiem. Przekłada się to także na sytuację banków, co już widać po wynikach IV kwartału. Gdy będzie wiadomo, jaka jest skala zjawiska, można będzie zastanowić się nad budowaniem jakiegoś sposobu wsparcia dla pechowych firm, aby mogły w okresie kilku lat wywiązać się ze swoich zobowiązań opcyjnych. Trzeba jednak o tym mówić ostrożnie, gdyż taka pomoc oznacza w istocie przejmowanie przez podatników tego, co jest ryzykiem wygenerowanym przez podmioty gospodarcze.
• Czy bank Nordea uczestniczył w kontraktach opcyjnych z polskimi przedsiębiorstwami, pośredniczył w takich transakcjach?
- W niewielkim zakresie. Nie byliśmy jakoś szczególnie aktywni na tym rynku. Zawieraliśmy głównie transakcje o charakterze forward. Transakcje o wyższym stopniu skomplikowania, w szczególności opcyjne, to był bardzo niewielki obszar aktywności naszego banku.