"Wiele krajów wyraziło poparcie" - cieszył się czeski minister ds. europejskich Alexandr Vondra po spotkaniu w Brukseli, gdzie ministrowie ds. zagranicznych i europejskich "27" po raz pierwszy omawiali listę inwestycji wartości 5 mld euro, z których na projekty energetyczne KE proponuje przeznaczyć 3,75 mld.

Zaproponowana przez Komisję Europejską 29 stycznia lista projektów, zawierająca m.in. Gazoport w Świnoujściu i proekologiczną inwestycję w elektrowni w Bełchtowie, wciąż budzi wątpliwości kilku płatników netto do unijnego budżetu: Niemiec, Austrii, Szwecji i Holandii.

"Nie blokujemy, ale jest potrzeba dyskusji. Zresztą nie tylko naszym zdaniem" - powiedział szef niemieckiej dyplomacji Frank- Walter Steinmeier.

Jak relacjonowali dyplomaci, mimo "lepszego klimatu dyskusji" wciąż nie ma bowiem zgody państw UE co do finansowania listy. KE pogodziła się już, że niemożliwe będzie sięgnięcie po niewykorzystane środki z roku 2008 i że musi przedstawić nową propozycję. "Jasne, że w tej wersji projekt nie ma przyszłości. Szukajmy innej metody" - powiedział francuski dyplomata.

Reklama

Najprawdopodobniej finansowanie projektów zostanie rozłożone więc na lata 2009 i 2010, a nawet 2011, by łatwiej znaleźć środki, których w dobie kryzysu strzegą ministrowie finansów. "Lecz wówczas to już nie będzie plan szybkiego pobudzania gospodarki..." - ironizował dyplomata.

Z grona przeciwników listy wypadły Włochy, ponieważ w zrewidowanej w zeszłym tygodniu propozycji KE uwzględniła zgłaszany przez rząd w Rzymie postulat "równowagi geograficznej", zwiększając pulę pieniędzy przeznaczonych na włoskie projekty.

"Przedstawiona propozycja KE jest dobrym punktem wyjścia do dalszej dyskusji" - powiedział Vondra. Zapowiedział teraz prace nad jej "udoskonaleniem" - "zarówno samej listy projektów, jak i metod finansowania".

Według źródeł dyplomatycznych z niewystarczającego uwzględnienia swoich postulatów są wciąż niezadowolone: Hiszpania, Portugalia, Grecja i Bułgaria.

10 lutego na posiedzeniu ministrów finansów "27" aż sześć krajów zgłosiło sprzeciw wobec propozycji KE: Niemcy, Wielka Brytania, Włochy, a także Szwecja, Holandia i Austria, które obawiały się, że będą do unijnego planu pobudzania gospodarki musiały dołożyć.

Dlatego zresztą czeskie przewodnictwo UE przekazało propozycję KE pod obrady ministrów ds. europejskich, licząc, że kierując się europejskim interesem, wykażą oni więcej poparcia niż ministrowie finansów.

Polska poparła propozycję KE, choć dopiero gdy okazało się, że jest na niej wiele projektów dotyczących Polski, w tym 250 mln euro dla elektrowni w Bełchatowie i 80 mln euro dla terminalu gazowego LNG w Świnoujściu.

Ku rozczarowaniu Polski w ostatniej wersji KE zmniejszyła jednak o 50 mln euro dofinansowanie dla każdego z projektów wychwytywania i składowania CO2 (tzw. CCS), w tym w Bełchatowie, a pieniądze przeznaczyła m.in. na projekty we Włoszech i Francji.

W sumie na projekty polskie lub z polskim udziałem KE proponuje 620 mln euro do wydania w latach 2009-10. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział jednak w poniedziałek, że Polska popiera propozycję KE.

KE i czeskie przewodnictwo liczą, że do porozumienia w sprawie listy dojdą szefowie państw i rządów UE na szczycie 19-20 marca.