Co ciekawe indeksy za oceanem oraz za naszą zachodnią granica rosły o ponad 4 procent, ale nasz WIG20 sesję zakończył zwyżką o niecałe 2 proc. Obrót był większy niż wczoraj, ale nie imponował. Sytuacja techniczna również niewiele się zmieniła. Indeks wciąż nie może zdecydowanie wyjść powyżej oporu, którym jest zeszłoroczny dołek bessy.

Dzisiaj sytuacja zewnętrzna pozwalała na silniejsze wybicie, ale do niego nie doszło. Takie już wielodniowe niezdecydowanie inwestorów może się zemścić spadkami, gdyby jakiś większy inwestor stracił cierpliwość i zaczął realizować krótkoterminowe zyski. Taki scenariusz mogłyby wspierać dalsze spadki na zagranicznych parkietach, gdyż dzisiejszy hurraoptymizm może się zakończyć równie szybko jak się pojawił.

Na rynku walutowym przy takich wzrostach na giełdach złoty po prostu musiał się umocnić. Odrobione więc zostały straty z dnia wczorajszego, ale w dłuższym terminie i tak mamy do czynienia z konsolidacją. Nasza waluta podobnie jak GPW szuka kierunku dla większych ruchów. Od góry mamy silne ograniczenie ze strony NBP, więc bardziej prawdopodobny jest scenariusz silnego umocnienia się złotego, ale do tego jest potrzebny katalizator. Trudno takowy obecnie znaleźć, gdy wokół budżetu czy ERM2 wciąż jest więcej znaków zapytania niż odpowiedzi.