Wysokie podwyżki płac to już historia. W lutym przeciętne wynagrodzenie w firmach wyniosło 3196 zł i było zaledwie o 5,1 proc. wyższe niż przed rokiem – podał wczoraj Główny Urząd Statystyczny. To najniższa dynamika od listopada 2006 r.

"Dane GUS potwierdziły, że dość wysoki, ponad 8-proc., wzrost pensji w styczniu miał charakter jednorazowy i wiązał się między innymi z przesunięciem ze względów podatkowych wypłat części premii i różnego rodzaju bonusów z grudnia na początek tego roku" - mówi Karolina Sędzimir-Domanowska, ekspert rynku pracy w PKO BP.

Ekonomiści są zgodni, że niska dynamika wynagrodzeń wynika między innymi z recesji na Zachodzie. "Światowy kryzys powoduje, że kurczy się produkcja funkcjonujących u nas firm, co niekorzystnie wpływa na ich finanse. Nie są więc skłonne do podnoszenia płac" - twierdzi Wojciech Matysiak, ekonomista BGŻ.

Analitycy są przekonani, że w kolejnych miesiącach dynamika wynagrodzeń będzie się nadal obniżać. "Sprzyja temu wdrażanie przez niektóre przedsiębiorstwa elastycznego czasu pracy, co w rezultacie spowoduje obniżenie płac w tych firmach w zamian za ograniczenie zwolnień" - twierdzi Adam Czerniak, ekonomista Invest-Banku.

Reklama

Redukcji etatów nie da się jednak powstrzymać. Według GUS w lutym zatrudnienie w przedsiębiorstwch było o 0,2 proc. mniejsze niż przed rokiem. "Był to pierwszy, w ujęciu rocznym spadek zatrudnienia od listopada 2004 r." - mówi Marta Petka, ekonomistka Raiffeisen Bank Polska. W porównaniu ze styczniem zmniejszyło się ono o 22,5 tys., do 5 mln 351,7 tys. "Jest to największy w tej dekadzie spadek zatrudnienia w lutym" - przyznaje Łukasz Szadorski, ekonomista Banku BPH.

Perspektywy nie są dobre. "W całym roku zatrudnienie w przedsiębiorstwach może się zmniejszyć o około 4 proc., czyli o 430 tys. osób" - szacuje Sędzimir-Domanowska.

Pogarszająca się sytuacja na rynku pracy będzie miała niekorzystny wpływ na tempo wzrostu gospodarczego. "W lutym fundusz płac w przedsiębiorstwach, czyli łączna kwota wypłaconych wynagrodzeń, zwiększył się realnie tylko o 1,5 proc. po średniorocznym wzroście w 2008 r. o około 11 proc." - mówi Marcin Mrowiec, główny ekonomista Pekao. Jego zdaniem zmniejszy się więc dynamika dochodów gospodarstw domowych, a to może ograniczyć ich zakupy i w rezultacie wzrost PKB.

Analitycy są przekonani, że słabe dane z rynku pracy będą argumentem za obniżką stóp procentowych o 0,25 pkt. proc. na posiedzeniu RPP, które odbędzie się 24 i 25 marca. Spodziewają się, że w wyniku kolejnych obniżek główna stopa spadnie w połowie roku do 3 proc.

Janusz K. Kowalski

Więcej w dzienniku.pl