„Chodzi o bardzo niebezpieczną prowokację, wymagającą szczególnej uwagi i zbadania” – powiedział w poniedziałek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. „Zdecydowanie była to prowokacja” – ocenił również minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow.

Ławrow, cytowany przez RIA Nowosti, stwierdził, że „złamane zostały podstawowe zapisy prawa międzynarodowego, nie tylko morskiego, ale i ogólnego, włącznie z Kartą ONZ, włącznie z konwencją o prawie morzа z 1982 r. i innymi instrumentami prawa międzynarodowego, którego wymagają od wszystkich państw poszanowania dla suwerenności innych państw”.

„Użyto dość niebezpiecznych metod – manewrowania w wąskiej cieśninie. Oczywiście, mogło to tworzyć i tworzyło zagrożenie i ryzyko dla normalnego ruchu statków w tym akwenie” – ocenił Ławrow.

W niedzielę ukraińskie jednostki wojskowe - dwa kutry oraz holownik - które płynęły z Odessy do ukraińskiego portu w Mariupolu nad Morzem Azowskim, zostały ostrzelane, a następnie zajęte przez rosyjskie siły specjalne. Rosja twierdzi, że ukraińskie jednostki naruszyły granicę i wpłynęły na rosyjskie wody terytorialne. Do incydentu doszło w Cieśninie Kerczeńskiej, na wschód od anektowanego przez Rosję Krymu, przed mostem nad cieśniną, wybudowanym przez Rosję po aneksji.

Reklama

Zajęte jednostki ukraińskie znajdują się w Kerczu, porcie na Krymie. MSZ Ukrainy zażądało od Rosji uwolnienia 23 członków załogi tych okrętów.

Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko w nocy z niedzieli na poniedziałek uznał, że w związku z rosyjskim atakiem na okręty parlament w Kijowie powinien rozpatrzyć wprowadzenie stanu wojennego. Rada Najwyższa zbierze się w tej sprawie w poniedziałek.

Również w poniedziałek zbiera się w trybie pilnym Rada Bezpieczeństwa ONZ. W nocy z niedzieli na poniedziałek o deeskalację napięć zaapelowały UE i NATO. Działania Rosji potępiły m.in. Polska i Litwa, a Niemcy wezwały Rosję i Ukrainę do deeskalacji.

Wcześniej o „prowokacji” ze strony Ukrainy mówił m.in. rosyjski wiceminister spraw zagranicznych Grigorij Karasin.

Oskarżenia o domniemaną prowokację, która miałaby być powiązana z wyborami prezydenckimi na Ukrainie, padły także w rosyjskiej telewizji państwowej. Wyrażono w niej tezę, że wprowadzenie stanu wojennego na Ukrainie miałoby być korzystne dla prezydenta Poroszenki.

Justyna Prus (PAP)