Zgodnie ze wstępnymi ustaleniami kontroli zleconej przez MSWiA, pod adresem siedziby firmy "Tajfun" znajduje się prywatne mieszkanie, "w którym nie znaleziono żadnych śladów prowadzenia działalności ochroniarskiej" - pisze portal.

"W mieszkaniu nie było żadnej dokumentacji, sprzętu, niczego, co wskazywałoby na taki charakter działalności" - powiedziała portalowi osoba znająca kulisy sprawy.

Jak podało wpolityce.pl, dokumentację prowadzonej działalności zabezpieczono dopiero w mieszkaniu osoby wymienianej jako szef agencji. "Szybko jednak ustalono, że brakuje jednego z kluczowych dokumentów" - czytamy. "Zabrakło listy pracowników, a to może oznaczać, że osoby ochraniające finał WOŚP mogły być przypadkowe, nie spełniające wymogów" – przekazał portalowi informator.

Z informacji wpolityce.pl wynika ponadto, że "w śledztwie pojawili się świadkowie, którzy zeznali, iż morderca prezydenta miał przeskoczyć przez barierki i tak dostać się na teren imprezy". Jak zaznaczono w artykule, według zeznań ochroniarzy zabójca prezydenta Gdańska miał dostać się na scenę koncertu finałowego, wykorzystując plakietkę z napisem "media".

Reklama

Jak podał portal, kolejne kontrowersje dotyczą organizatorów imprezy. "Tę zgłoszono nie jako imprezę masową. Wykorzystano popularny zapis o tzw. +szczególnym zajęciu pasa drogowego+". Osoba zbliżona do śledztwa w tej sprawie, wyjaśniła portalowi, że "w ten sposób unika się obwarowań określonych przez ustawę o bezpieczeństwie imprez masowych i w takim przypadku obostrzenia są o wiele niższe".

>>> Polecamy: Milionowe straty KGHM. CBA zatrzymało sześć osób, które miały fałszować złom miedziowy