"Myślę, że jesteśmy w stanie znaleźć kompromis, ale nie możemy uznać niepodległości Kosowa bez otrzymania czegoś w zamian z drugiej strony" - cytowała Vuczicia ANSA, ale w następnej depeszy na ten temat usunęła ów cytat. Zamieściła inny: "Jeśli w sprawie Kosowa nie osiągnie się kompromisowego porozumienia, będzie katastrofa. (...) Jestem pewien, że z pomocą naszych europejskich przyjaciół oraz ze wsparciem Rosji, Ameryki, Chin i innych krajów możemy znaleźć rozwiązanie".

Serbia i jej dawna prowincja Kosowo w 2013 roku zobowiązały się do prowadzonego pod nadzorem UE dialogu, którego celem jest poprawa relacji i rozwiązanie wszystkich spornych kwestii; dotychczas jednak nie osiągnięto znaczących postępów.

Część polityków obu stron wystąpiła z propozycją wymiany ziem - serbskiej Doliny Preszeva w zamian za północną część Kosovskiej Mitrovicy. Kilka dni temu prezydent Kosowa Hashim Thaci odrzucił jednak pomysł korekty granicy z Serbią.

W wywiadzie dla agencji ANSA Vuczić powiedział, jak relacjonują serbskie media, że zmiany granic są "kontrowersyjną kwestią, ponieważ nie wszyscy uznają te same granice, w zależności od tego, czy uznają (niepodległe) Kosowo, czy nie".

Reklama

"W odróżnieniu od przywódców Kosowa, którzy codziennie oszukują swoich obywateli, składając nierealistyczne obietnice, że Prisztina dostanie wszystko, a Belgrad nie dostanie nic, jest moim obowiązkiem wyjaśnienie Serbom znaczenia kompromisu (z Prisztiną), który nie stanowi porażki, a zwycięstwo. Zwycięstwo dla przyszłości Serbii" - cytuje Vuczicia belgradzki portal B92.

Belgrad nie uznaje ogłoszonej w 2008 roku niepodległości Kosowa, w którym Serbowie stanowią 5 proc. z 1,8 mln ludności. Uznało ją 111 państw, w tym 23 z Unii Europejskiej; oprócz Serbii nie uznały jej m.in. Rosja i Chiny. Uregulowanie wzajemnych stosunków jest jednym z warunków wejścia obu krajów do Unii Europejskiej, o co starają się zarówno Serbia, jak i Kosowo. (PAP)