Świat mówi o ukraińskiej aferze
Koniec z milczaniem na temat ukraińskiej korupcji. Według Reutersa, podejrzani mieli czerpać zyski z systemu prowizji i nielegalnych przetargów w sektorze energetyki i obronności. Straty budżetu państwa szacuje się na ponad 100 milionów dolarów. Na liście podejrzanych znalazł się także były minister sprawiedliwości Herman Galuszczenko a wcześniej minister energetyki, którego tymczasowo odsunięto od obowiązków.
Brytyjska prasa: „Powrót złotych toalet”
Sprawa przykuła uwagę nie tylko ukraińskich i regionalnych mediów, ale także prasy zachodniej. Jak zauważył konserwatywny tygodnik The Spectator, śledztwo NABU może mieć „poważne konsekwencje dla przyszłości politycznej Zełenskiego”. Autorzy tekstu przywołują symboliczną scenę odnalezienia „złotej toalety” oraz szaf pełnych gotówki w jednym z przeszukiwanych mieszkań. To błyskawicznie przywołało skojarzenia z czasami prezydenta Wiktora Janukowycza. „To ironia losu – rewolucja przeciwko złotym toaletom doprowadziła do wojny z Rosją. A teraz, jak się okazuje, na tych wojennych kontraktach znów można kupować złote toalety” – pisze The Spectator.
Mindycz, Fire Point i kontrakty bez pokrycia
NABU ujawnia, że Mindycz miał ogromny wpływ na przyznawanie państwowych kontraktów, zarówno w energetyce, jak i sektorze obronnym. Powiązana z nim firma Millikon UA miała dostarczyć kamizelki kuloodporne za ponad 225 milionów hrywien, których Siły Zbrojne Ukrainy ostatecznie nigdy nie otrzymały. Z kolei inna firma, Fire Point, niegdyś castingowe zaplecze komediowych produkcji Zełenskiego, nagle zaczęła otrzymywać zamówienia na produkcję dronów i pocisków manewrujących za dziesiątki milionów dolarów. Choć Fire Point nie została formalnie oskarżona, według New York Timesa oraz The Spectator, wokół kontraktów pojawiło się wiele pytań, także o źródła finansowania z Zachodu.
Wojna służb: NABU vs. SBU
W tle całej afery rozgrywa się cicha wojna między ukraińskimi służbami specjalnymi. NABU, wspierane politycznie i finansowo przez Unię Europejską oraz USA, prowadzi dochodzenie niezależne od struktur rządowych. Z kolei SBU – Służba Bezpieczeństwa Ukrainy – pozostaje lojalna wobec prezydenta i kontroluje istotne elementy wymiaru sprawiedliwości.
Jak zauważa The Spectator, dochodzi do coraz wyraźniejszego starcia między dwiema wizjami państwa: proeuropejskim modelem niezależnych instytucji a postradzieckim układem powiązań i lojalności politycznych.
Próba przejęcia NABU. Zełenski pod presją Zachodu
Tylko cztery miesiące przed wybuchem afery Zełenski próbował ograniczyć niezależność NABU i Prokuratury Antykorupcyjnej (SAPO), forsując ustawę, która podporządkowałaby je rządowi. Ruch ten spotkał się z gwałtowną reakcją opinii publicznej i protestami w centrum Kijowa – pierwszymi od początku wojny. Pod naciskiem Brukseli i Waszyngtonu ustawa została wycofana, ale napięcie nie zniknęło.
Dziś to właśnie te „wolne” instytucje uderzają w otoczenie prezydenta. Jak zauważają komentatorzy Spectatora, Zełenski nie ma już innego wyboru, jak tylko poprzeć działania NABU, nawet jeśli godzą one w jego dawnych partnerów biznesowych i politycznych.
Gąszcz powiązań, którego nikt nie ogarnia
Przeciętny obywatel Ukrainy – a nawet wielu obserwatorów międzynarodowych – z trudem orientuje się w tej zawiłej sieci układów, powiązań i wpływów. Dochodzenie NABU opiera się m.in. na ponad 1000 godzinach nagrań, które jak sugerują media miały służyć jako forma politycznego kompromitujacegomateriału (z ros. „kompromatu”).
Ten model działania przypomina bardziej logikę lat 90., znaną z Rosji i Ukrainy epoki oligarchów, niż współczesne państwo prawa. Dla wielu to kolejny dowód na to, że mimo wojny i deklaracji modernizacji, ukraińska polityka wciąż działa według nieprzejrzystych, osobistych reguł. To właśnie ta złożoność sprawia, że walka z korupcją jest tak trudna i często z góry skazana na zniechęcenie. Każda afera przypomina wielowarstwowy labirynt, gdzie za każdą nową nazwą stoi kolejna firma-słup, były współpracownik lub pośrednik.
Zachód czeka na konkrety, nie deklaracje
Dla Ukrainy to kluczowy moment. Przygotowując się na kolejną zimę w cieniu rosyjskich ataków, potrzebuje dalszego wsparcia finansowego i militarnego. Ale partnerzy z Zachodu domagają się jednocześnie dowodów na to, że pomoc nie kończy w prywatnych kieszeniach ludzi powiązanych z władzą. Zełenski stoi więc przed trudnym wyborem: lojalność wobec dawnych współpracowników czy transparentność wobec Zachodu. Jedno jest pewne. "Złote kible” powróciły do debaty publicznej jako symbol władzy, która miała być inna.