Szacunek luki VAT, sporządzony przez specjalny zespół był niezwykle uproszczony, wykrywalność oszustw podatkowych rosła, od 2012 r. skokowo - zeznał przed komisją śledczą ds. VAT b. dyrektor Urzędu Kontroli Skarbowej w Bydgoszczy Zbigniew Stawicki.

Stawicki był dyrektorem bydgoskiego Urzędu Kontroli Skarbowej w latach 2008-2015. W trakcie sprawowania funkcji został oddelegowany do MF, gdzie przez pół roku kierował departamentem kontroli skarbowej. Był też szefem międzyresortowego zespołu ds. przestępczości w obszarze podatku od towarów i usług oraz podatku akcyzowego.

Jak oświadczył, szacunek luki VAT, który znalazł się w raporcie zespołu był niezwykle uproszczony i miał służyć jedynie zasygnalizowaniu konieczności podjęcia działań. Stawicki zaznaczył, że z prac zespołu nie wynikało, iż zasadniczą przyczyną luki są przestępstwa, bo ich udział szacowano na 25-30 proc. Podkreślał też, że uważa, iż wszelkie szacunki luki mają elementy niepewne i wątpliwe, są obarczone dużym błędem i traktowanie szacunków jako pewnik uważa za "cokolwiek ryzykowne". "Pewnikiem jest tylko wzrost skuteczności wykrywania oszustw, bo są na to twarde dane" - zaznaczył.

Stawicki mówił, że głównym problemem z rosnącą liczbą oszustw podatkowych była konstrukcja podatku VAT. Podkreślił, że podejmowane przez Ministerstwo Finansów działania, takie jak np. wprowadzenie odwróconego VAT na różne towary, wprowadzenie odpowiedzialności solidarnej czy kaucji gwarancyjnej dla podmiotów handlujących paliwami za granicą, zwiększały skuteczność walki z oszustwami, ale nie rozwiązywały problemu. "To była bardziej prewencja" - mówił, zaznaczając, że był przeciwnikiem podejścia branżowego w uszczelnianiu systemu podatkowego.

W ocenie świadka, największym osiągnięciem było przygotowanie systemu elektronicznych analiz, pozwalającego typować firmy mogące dokonywać oszustw podatkowych, w oparciu o bazę PolFisk. Zaznaczył, że PolFisk "nie zdążył osiągnąć pełnej funkcjonalności, o której marzył".

Reklama

Według niego wzrost wykrywalności oszustw podatkowych głównie po 2012 roku, gdy zaczęła ona skokowo rosnąć, może być wynikiem doskonalenia metod analizy, a nie samego wzrostu tego rodzaju przestępczości. W okresie 2008-2015 kwota tzw. ustaleń podatkowych wzrosła 10-krotnie dzięki skupieniu się kontroli skarbowej na przestępcach, dokonujących oszustw największych rozmiarów - mówił. Jak dodał Stawicki, dzięki odejściu od kontroli planowych oraz rozwojowi narzędzi analitycznych, w ostatnich latach tego okresu UKS robiły kontrole w zasadzie po to, by zabezpieczać już dowody oszustwa, a nie ich poszukiwać.

Wyjaśnił, że nie było jakiejś uniwersalnej metodologii zwalczania przestępczości skarbowej. Wyjaśnił jednak, że takie metodologie czy programy dla zwalczania poszczególnych typów oszustw, czy dedykowane konkretnym zagadnieniom czy branżom powstawały podczas kontroli koordynowanych.

B. dyrektor przyznał, że kwartalne rozliczenia VAT "nie ułatwiały ścigania" oszustw, opóźniając dopływ informacji do baz danych. Zaznaczył, że nawet przed złożeniem pierwszej kwartalnej deklaracji analityka mogła wyłapać pewne charakterystyczne ceny, mogące wskazywać na procedery sprzeczne z prawem. "Jednak rzadko udawało się skłonić do działania prokuratora przed złożeniem pierwszej deklaracji" - zaznaczył.

Ocenił też, że zmiany w przepisach o VAT z 2008 r., m.in. likwidacja 30-proc. sankcji nie rozszczelniały systemu. Jak mówił, z jego doświadczeń wynika, że aby można było zastosować zlikwidowaną wtedy sankcję, podmiot musiał prowadzić normalny obrót gospodarczy i ewidencje. Musiały występować normalne rozliczenia i celowe działanie - wyjaśnił. Natomiast - jak dodał świadek - przestępczość opierała się na fikcyjnych fakturach, a sankcji tej do pustej faktury zastosować się nie da. Sankcja dotyczyła raczej pomyłek, a nie działalności przestępczej - ocenił Stawicki.