Zgromadzeni w centrum stołecznego Algieru protestujący w ulewnym deszczu wymachiwali flagami narodowymi. "Deszcz nie przeszkodzi nam w protestach" - mówił jeden z demonstrujących cytowany przez agencję Reutera. Po piątkowych modlitwach w meczetach protesty prawdopodobnie będą kontynuowane - przewiduje Reuters.

Przypominając, że w przeszłości w Algierii dochodziło do interwencji wojska w politykę, Reuters odnotowuje, że jak do tej pory armia pozostaje w koszarach. Wojsko i rządząca partia poparły jednak protesty.

W środę szef sztabu generalnego sił zbrojnych Algierii generał Gaed Salah ocenił, że jego protestujący przeciwko władzy prezydenta rodacy mają "szlachetne cele". Komentarz generała uznawany był za najsilniejszą do tej pory oznakę, że wojsko dystansuje się od prezydenta.

W Algierii od końca lutego organizowane są masowe protesty, wywołane najpierw perspektywą ubiegania się przez 82-letniego Buteflikę o piątą kadencję, a następnie w reakcji na decyzję o odłożeniu wyborów prezydenckich. W poprzedni piątek, 15 marca, w całym kraju protestowały setki tysięcy Algierczyków.

Reklama

Dla protestujących Buteflika jest uosobieniem skostniałego systemu politycznego, w którym wciąż dominują weterani zakończonej w 1962 roku partyzanckiej wojny z Francją o niepodległość.

Przeciwnicy Butefliki podkreślają, że nie wierzą, by był on w stanie rządzić krajem. Podejrzewają, że trzyma się władzy, by chronić interesy wojska i elit biznesowych. Prezydent rzadko pojawia się publicznie od czasu, gdy w 2013 roku przeszedł udar.

W ostatnim czasie Buteflika w orędziu telewizyjnym ogłosił odłożenie wyznaczonych pierwotnie na 18 kwietnia wyborów prezydenckich do czasu zasadniczego zreformowania algierskiego systemu konstytucyjnego i w związku z tym jego obecna kadencja ulegnie przedłużeniu. Zapowiedział także, że nie będzie się ubiegał o kolejną kadencję.(PAP)

mobr/ ap/