Według Iwańskiego na Ukrainie po rewolucji godności i agresji ze strony Rosji "postrzeganie tradycyjnych polityków zaczęło się radykalnie pogarszać", wzrosła nieufność wobec nich i państwowych instytucji oraz rozbudziły się "wysokie oczekiwania społeczne".

Jak wskazał, w wyborach w 2014 roku doszło jedynie do "nieznacznej" wymiany elit, a najważniejsze urzędy objęli "politycy ukształtowani w latach 90., gdy tworzył się system oligarchiczny na Ukrainie". Rozpoczęte "bolesne" reformy zdaniem komentatora "nie zaspokoiły potrzeb społecznych" i zwiększyły "polityczną niestabilność".

Ten społeczny kontekst zaowocował poszukiwaniem "nowych twarzy", spoza establishmentu - twierdzi Iwański w tekście zamieszczonym na stronie internetowej Ośrodka Studiów Wschodnich.

Zdaniem komentatora "najważniejszym źródłem sukcesu Zełenskiego jest jego rozpoznawalność i popularność", które zawdzięcza występom w filmach, serialach i programach satyrycznych. 41-letni aktor jest gwiazdą kabaretu telewizyjnego "Studia Kwartał-95". Popularność przyniosła mu główna rola w serialu "Sługa Narodu" z 2015 roku. Showman gra w nim nauczyciela Wasyla Hołoborodkę, który nieoczekiwanie wygrywa wybory prezydenckie.

Reklama

"Na korzyść aktora działa nie tylko brak doświadczenia politycznego, lecz także brak sprecyzowanych poglądów politycznych" - ocenia Iwański. "Spontaniczność Zełenskiego kontrastuje z siermiężnością kampanii Poroszenki, (byłej premier Julii) Tymoszenko czy prorosyjskiego kandydata Jurija Bojki, opartych na przemówieniach, obietnicach, wizytach w miastach i zakładach pracy" - zauważa ekspert.

Analityk wskazuje, że Zełenski, "nie mając programu wyborczego, zaprosił swoich zwolenników do wspólnego jego napisania, przez co odwrócił logikę i stworzył wrażenie upodmiotowienia wyborców", co daje "iluzję relacji horyzontalnych i zmniejszenia dystansu do władzy".

W kampanii kreowano Zełenskiego jako osobę "spoza polityki i bez jasnych poglądów na kluczowe kwestie", co pozwala mu na dotarcie do różnych grup wyborców - zauważa komentator. Najważniejsza z tych grup to według niego ludzie młodzi i w średnim wieku, których "łączy niechęć do zastygłego od lat układu personalnego". Wielu wyborców odbiera Zełenskiego jako "idealnego kandydata środka" - pisze Iwański.

Ekspert dodaje, że Zełenski, który w czasie kampanii nie obiecywał kolejnych fundamentalnych zmian w państwie, trafił też do grupy konserwatywnych wyborców. W kwestii kierunków rozwoju państwa Zełenski "wypowiada się w sposób na tyle skąpy i ogólny, by nie zrazić do siebie ani zwolenników pauzy w reformach, ani zwolenników przyspieszenia zmian".

Zełenski wzbudził też zaufanie wyborców, którzy "postrzegają działania prezydenta i rządu w sferze kulturalnej i symbolicznej jako zagrożenie dla własnej tożsamości". Kandydat dla wielu z nich "uosabia inny model patriotyzmu niż ten promowany obecnie przez rządzących, a oparty na ukrainizacji i antyrosyjskości".

"Pomimo wzrostu na Ukrainie nastrojów patriotycznych i antyrosyjskich, wciąż istnieje grupa społeczna niezgadzająca się z taką polityką historyczną państwa. Są to ludzie przywiązani do kultury i języka rosyjskiego, często, jak Zełenski, posługujący nim się jako głównym, niezależnie od wojny z Rosją w Donbasie i aneksji Krymu. Grupa ta, wciąż dość na Ukrainie liczna i zamieszkująca głównie wschód i południe kraju, skąd wywodzi się aktor, czuje się patriotami nie gorszymi od współobywateli z pozostałych regionów, mówiących po ukraińsku i orientujących się na Zachód" - wyjaśnia Iwański.

"Stosunek Zełenskiego do Zachodu pozostaje niejednoznaczny" - pisze komentator. W czasie kampanii mówił on o potrzebie członkostwa Ukrainy w strukturach euroatlantyckich, ale z drugiej strony w jednym z wywiadów powiedział, że "na Ukrainę w UE nikt nie czeka" - zauważa.

Nieokreślony jest też jego stosunek wobec relacji z Moskwą - pisze ekspert. Jak przypomina, przed ogłoszeniem startu w wyborach Zełenski zapowiadał, że zakończenie konfliktu na wschodzie Ukrainy możliwe będzie dzięki jego spotkaniu z Władimirem Putinem i "dogadanie się" ze stroną rosyjską. Z kolei w dzień ogłoszenia wyników pierwszej tury wyborów oświadczył, że spotkanie z rosyjskim prezydentem byłoby możliwe tylko po zwrocie Krymu i Donbasu oraz wypłacie rekompensaty za straty wojenne.

Jak zaznacza Iwański, Zełenski ani jego sztab nie wypowiadają się na tematy historyczne. "Można założyć, że Zełenski – z uwagi na pochodzenie z południowej Ukrainy i rodziny rosyjskojęzycznej – nie jest zwolennikiem takiej polityki historycznej, jaką obecnie prowadzi Ukraiński Instytut Pamięci Narodowej" - dodaje analityk.

"Niejasna pozostaje" natura związków Zełenskiego z oligarchą Ihorem Kołomojskim - ocenia Iwański. "Przez przeciwników politycznych i większość komentatorów Zełenski postrzegany jest jako +marionetka oligarchy+" - zauważa. "Twierdzenie, że oligarcha kontroluje Zełenskiego, wydaje się zbyt daleko posunięte", łączą ich "raczej obustronnie korzystne relacje" - podkreśla komentator.

"Trudno ocenić" faktyczną wartość majątku Zełenskiego - pisze Iwański. Jak informuje, szacunkowa wartość jego majątku waha się od kilku do kilkunastu milionów dolarów. Z deklaracji złożonej w trakcie rejestracji w charakterze kandydata wynika, że aktor posiada kilka mieszkań i domów (np. na Krymie i w Wielkiej Brytanii), a także udziały w 20 firmach.

Iwański zauważa, że druga tura wyborów nie będzie starciem polityka prorosyjskiego i prozachodniego, tak jak miało to miejsce do tej pory na Ukrainie, a będzie walką "polityka z postpolitykiem".

"Jeśli sztab Poroszenki nie wyjdzie poza dotychczasową logikę kampanii, a także nie pojawią się żadne wiarygodne materiały poważnie kompromitujące uczciwość i/lub moralność Zełenskiego, złość społeczeństwa na stare elity polityczne może okazać się większa niż strach przed powierzeniem najwyższego urzędu w państwie komikowi bez doświadczenia politycznego" - podsumowuje analityk OSW.

W niedzielnych wyborach na Zełenskiego głosowało 30,24 procent, zaś na Poroszenkę 15,95 procent wyborców. "Dobry wynik Zełenskiego czyni go zdecydowanym faworytem drugiej tury. Rezultaty dowodzą, że jego wyborcy zdecydowali się wziąć aktywny udział w wyborach oraz że poparcie dla niego było nieznacznie niedoszacowane we wcześniejszych badaniach socjologicznych" - wskazuje Iwański.

Ekspert przewiduje, że przed drugą turą Poroszenko "będzie prowadził głównie kampanię negatywną, której celem będzie przekonanie społeczeństwa, że Zełenski nie nadaje się na najwyższe stanowisko w państwie".

"Zełenski z kolei będzie punktował afery korupcyjne w otoczeniu Poroszenki i wykazywał jego porażki w reformowaniu państwa. Jego kampania będzie utrzymana w tym samym stylu co przed pierwszą turą: rzadkie występy w mediach na żywo, intensywna komunikacja z wyborcami w mediach społecznościowych i podczas koncertów oraz ostrożne +oswajanie+ wyborców z nową rolą Zełenskiego" - prognozuje Iwański.

>>> Czytaj też: Rosja ściga bankierów, którzy wiedzą, jak Kreml ukrywa pieniądze [REPORTAŻ]