"Wystarczyło tygodnia, aby twierdzenia amerykańskiego prezydenta, iż chce negocjować z Iranem, okazały się puste" - powiedział Musawi dzień po ogłoszeniu przez Waszyngton sankcji gospodarczych na największą i najbardziej dochodową irańską petrochemiczną grupę holdingową Persian Gulf Petrochemical Industries Company (PGPIC).

Widząc w tych sankcjach nowy przykład "terroryzmu gospodarczego" USA i "wrogości" Waszyngtonu wobec jego kraju, rzecznik irańskiego MSZ ocenił, że "amerykańska polityka maksymalnej presji" przeciwko Iranowi była "skazana na niepowodzenie".

Ministerstwo finansów USA poinformowało, że nałożyło sankcje z powodu udzielania wsparcia finansowego przez PGPIC firmie budowlanej kontrolowanej przez Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej.

W kwietniu br. USA oficjalnie uznały Korpus - elitarną formację sił zbrojnych Iranu - za organizację terrorystyczną, z czym wiąże się inny zestaw sankcji. Za współpracę z Korpusem obywatel USA może zostać skazany na karę do 20 lat pozbawienia wolności.

Reklama

Nowe sankcje dotyczą nie tylko spółki PGPIC, ale także jej 39 petrochemicznych spółek-córek, z którymi łącznie wytwarza połowę całego irańskiego eksportu petrochemicznego - wskazał amerykański resort finansów. Według niego w ub.r. irańskie ministerstwo ds. ropy zleciło firmie Chatam al-Anbija realizację 10 naftowych i petrochemicznych projektów inwestycyjnych za łącznie 22 mld USD. Kwota ta czterokrotnie przewyższa oficjalny budżet Strażników Rewolucji.

1 maja prezydent Iranu Hasan Rowhani poinformował, że Teheran mógłby być chętny do rozmów o jego programie nuklearnym, gdyby Waszyngton okazał mu szacunek. Zastrzegł jednak, że Iran nie da się zmusić do negocjacji.

Dzień później, 2 maja, sekretarz stanu USA Mike Pompeo oświadczył, że Stany Zjednoczone są gotowe do podjęcia rozmów z Iranem bez jakichkolwiek warunków wstępnych, jednak do tego konieczne jest, by Irańczycy zachowywali się jak "normalny naród". Szef amerykańskiej dyplomacji dodał, że prezydent USA Donald Trump od dawna mówi, że chce rozmawiać z Iranem.

W reakcji na wypowiedź Pompeo MSZ Iranu oświadczyło, że Teheran zamiast "gier słownych" oczekuje zmiany w zachowaniu Waszyngtonu.

Następnie Trump powiedział w wywiadzie dla brytyjskiej telewizji ITV, że jest gotowy rozmawiać z Rowhanim; zastrzegł jednocześnie, że zawsze istnieje możliwość podjęcia działań militarnych przeciwko Islamskiej Republice Iranu.

W zeszłym roku USA wypowiedziały umowę nuklearną zawartą w 2015 roku przez światowe mocarstwa z Iranem i od tego czasu wzmagają presję gospodarczą na ten kraj, aby wymóc na władzach w Teheranie rezygnację z programu nuklearnego oraz z podsycania konfliktów w regionie bliskowschodnim. Z kolei Iran częściowo wycofał się 8 maja br. z porozumienia nuklearnego, dokładnie rok po wypowiedzeniu tej umowy przez USA. Prezydent Rowhani zagroził wznowieniem produkcji wysoko wzbogaconego uranu, jeśli w ciągu 60 dni nie zostaną wypracowane nowe warunki umowy.

Napięcie między USA a Iranem zwiększyło się w ostatnich tygodniach, gdy Waszyngton najpierw ogłosił wysłanie w region Bliskiego Wschodu grupy uderzeniowej okrętów wojennych i eskadry bombowców, a następnie wzmocnienie stacjonujących tam sił amerykańskich o 1500 żołnierzy. (PAP)

cyk/ mam/