Niemiecka chadeczka będzie miała za zadanie na nowy stanowisku "obronę interesów UE w negocjacjach handlowych z prezydentem USA Donaldem Trumpem i innymi światowymi przywódcami oraz nadzorowanie brexitu i jego konsekwencji, jednego z najbardziej chaotycznych i bolesnych doświadczeń dla UE od jej stworzenia po II wojnie światowej".

Nowojorski dziennik zauważa, że nominacja von der Leyen, zaproponowanej niespodziewanie jako kandydatka kompromisu, dla wielu w Parlamencie Europejskim była owocem "cynicznej umowy zawartej przez Francję i Niemcy, układu, który trącił +Starą Europą+, budzącą niechęć nowszych i mniejszych państw członkowskich".

Jak podkreśla "NYT", niezatwierdzenie kandydatury Niemki wyzwoliłoby efekt domina, blokując obsadzenie pozostałych kluczowych stanowisk w strukturach unijnych, w tym szefów Rady Europejskiej czy dyplomacji UE.

Burzliwy proces nominacyjny, który ostatecznie zakończył się zatwierdzeniem von der Leyen, pokazuje "unijną rzeczywistość" - ocenia cytowany przez "NYT" ekspert brukselskiego think tanku European Policy Center Janis Emmanouilidis. "Odzwierciedla kompromis partii politycznych, państw członkowskich, skomplikowaną machinę, która ostatecznie podjęła decyzję. Czasem trudno jest prześledzić, jak to działa, ale działa" - ocenił.

Reklama

Jego zdaniem dotychczasowe doświadczenie von der Leyen może jej pomóc w nowej roli, ocenia ją też jako "pragmatyczkę i doświadczonego polityka". "Ale wiele musi się nauczyć, jeśli chodzi o sprawy unijne. Nie jest brukselskim zwierzęciem (politycznym)" - wskazuje.

"NYT" ocenia również, że traktowanie praworządności jako jednego z priorytetów ustawi von der Leyen na linii sporu z niektórymi państwami UE, zwłaszcza tymi położonymi na jej wschodnich i południowych obrzeżach, które "postrzegają Brukselę jako wścibską, obcą siłę kwestionującą ich suwerenność". Z kolei popieranie multilateralizmu i wolnego handlu "pozycjonuje ją po przeciwnej stronie wobec agendy Trumpa". (PAP)