I tura głosowania, która odbyła się 25 sierpnia, nie wyłoniła zwycięzcy. Spośród dziewięciu kandydatów do II tury weszli dotychczasowy prezydent Raul Chadżymba z 24,83 proc. głosów i przewodniczący opozycyjnej partii Amcahara, Alhas Kwicinja z 21,91 proc. poparcia. Trzeci był Oleg Arszba, którego od drugiego miejsca dzieliło tylko ok. 100 głosów.

61-letni Chadżymba rządzi Abchazją od 2014 r., wcześniej był wiceprezydentem, premierem i ministrem obrony republiki. W czasach ZSRR m.in. służył w KGB. Jest z wykształcenia prawnikiem. Dwa lata młodszy Kwicinja od 2015 r. sprawował funkcję ministra ds. sytuacji nadzwyczajnych Abchazji, wcześniej pracował m.in. w administracji.

Obaj są kandydatami prorosyjskimi. Rozmówca dziennika "Wiedomosti" twierdzi, że we współpracy z Rosją partnerami Chadżymby są głównie przedstawiciele Kremla, a Kwicinji - struktur siłowych.

Według obserwatorów głównym konkurentem Chadżymby był dawny szef służb bezpieczeństwa, lider Bloku Opozycyjnych Sił Asłan Bżania, który nie zgłosił jednak swojej kandydatury ze względu na stan zdrowia. W związku z chorobą Bżani wybory przeniesiono z lipca na koniec sierpnia. Jego bliscy twierdzili, ze polityka próbowano otruć.

Reklama

Rosyjska redakcja BBC zwraca uwagę, że siły polityczne w Abchazji nie różnią się znacząco w kwestiach politycznych. Wszystkie opowiadają się za niepodległością republiki i za możliwe najściślejszą współpracą z Rosją. Portal podkreśla, że walka między opozycją a rządzącymi dotyczy głównie kwestii gospodarczo-finansowych. Na przykład opozycja oskarża Chadżymbę o nieefektywne wykorzystywanie środków otrzymywanych od Moskwy. W 2017 roku BBC podało, że dotacje Rosji dla Abchazji od 2008 roku wyniosły łącznie prawie 37 mld rubli (obecnie ok. 2 mld zł).

Opozycja też opowiada się np. za umożliwieniem zakupu nieruchomości na terytorium Abchazji przez osoby nieposiadające abchaskich paszportów. Obecne władze na to nie pozwalają.

Do udziału w głosowaniu uprawnionych jest ponad 100 tys. osób posiadających paszport republiki. Abchazja to prezydencko-parlamentarna samozwańcza republika, w której wybierany na pięć lat prezydent posiada szerokie uprawnienia.

Od 1992 r. Abchazja pozostaje poza zwierzchnością władz gruzińskich. Organizacje międzynarodowe - m.in. ONZ i Rada Europy - uznają Abchazję za część składową Gruzji. Separatystyczny rząd Abchazji przyjmuje, że jest ona niepodległym państwem; jednostronna proklamacja niepodległości nastąpiła w 1992 roku. Niepodległość Abchazji uznaje zaledwie kilka państw: Rosja, Nikaragua, Wenezuela, Nauru i Syria.

Po konflikcie zbrojnym Gruzji z Rosją w 2008 r. Rosja przyczyniła się w decydującym stopniu do przetrwania niezależnego od Tbilisi państwa abchaskiego poprzez wsparcie militarne i finansowe. Moskwa posiada szerokie wpływy polityczne i wojskowe we władzach republiki, będąc w istocie gwarantem jej istnienia.

Po pierwszej turze wyborów 15 państw, w tym USA, Wielka Brytania i Polska, wydały wspólne oświadczenie, w którym podkreślono brak uznania dla tzw. wyborów prezydenckich. "Ponawiamy nasze pełne poparcie dla suwerenności i integralności terytorialnej Gruzji w jej międzynarodowo uznanych granicach" - poinformowano w komunikacie. MSZ Gruzji nazwało głosowanie "kolejną nieudaną próbą zalegalizowania okupacji Abchazji". (PAP)

ndz/ mal/