Rzecznik Roskomnadzoru Wadim Ampiełonski powiedział, że "regularnie występuje" sytuacja, w której automatyczne narzędzia reklamowe Facebooka i Google'a "są wykorzystywane w celu rozpowszechniania reklamy politycznej" w dniu ciszy wyborczej.

Do analogicznych przypadków doszło w zeszłym roku - zapewnił rzecznik urzędu. Wówczas Roskomnadzor skierował do obu firm rekomendacje, aby wykluczyły używanie systemów służących do rozpowszechniania agitacji politycznej w okresie, gdy rosyjskie przepisy jej zabraniają. "Niestety, te rekomendacje nie zostały wzięte pod uwagę" - powiedział Ampiełonski.

Roskomnadzor, który jest państwowym regulatorem mediów i internetu, zapewnił, że przypadki rozpowszechniania reklamy politycznej wykrył w trakcie monitorowania mediów. Reklama pojawiała się w wyszukiwarce Google'a, na Facebooku i w serwisie YouTube. "Działania te można rozpatrywać jako ingerencję w suwerenne sprawy Rosji i przeszkadzanie w przeprowadzeniu demokratycznych wyborów w Federacji Rosyjskiej. Takie działania ze strony firm zagranicznych są niedopuszczalne" - oświadczył urząd.

Ampiełonski zapowiedział, że "ustalone fakty naruszeń" zostaną przekazane do komisji parlamentu Rosji zajmującej się badaniem ingerencji z zewnątrz w sprawy wewnętrzne kraju.

Reklama

Wcześniej w niedzielę wiceszef Centralnej Komisji Wyborczej Nikołaj Bułajew powiedział, że reklamę polityczną promowaną na Google'u można uznać za próbę ingerencji. "Nie ma wątpliwości, że istnieje chęć ingerowania w nasze sprawy i teraz cyzelowane są jakieś narzędzia i mechanizmy; trwa ich doskonalenie przed rokiem 2021 i być może 2024" - powiedział wiceszef CKW.

W 2021 roku w Rosji odbędą się wybory parlamentarne. W 2024 kończy się obecna kadencja prezydencka Władimira Putina, ostatnia z dwóch pod rząd dozwolonych przez konstytucję.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)