Wichura wiejąca z prędkością nawet 110 km/h łamała gałęzie i wyrywała drzewa z korzeniami. Na skutek uszkodzenia linii elektrycznego napięcia 40 tys. osób zostało pozbawionych prądu, ale dzięki akcji naprawczej liczba ta do wieczora spadła do ponad 12 tys.

Najbardziej dotknięte wichurą miasto to Segedyn przy granicy z Serbią i Rumunią. Jak powiedziała rzeczniczka regionalnych służb zapobiegania katastrofom Krisztina Molnar, usuwanie szkód potrwa tam kilka dni.

Na placu Szechenyiego w Segedynie na siedzącego na ławce człowieka zwalił się platan. Aby uwolnić poszkodowanego, strażacy musieli użyć piły łańcuchowej. Plac został zamknięty przez policję.

Częściowo zerwany został również dach miejscowego teatru. Jak powiedział jego dyrektor Laszlo Barnak, w placówce trwały właśnie próby przed pierwszą premierą sezonu. Planuje się, że we wtorek przed południem zerwany dach zostanie przykryty folią, by zapobiec wciekaniu wody do środka.

Reklama

Złamane drzewa spowodowały przerwę w dostawie prądu, przez co nastąpiły zastoje w transporcie publicznym. Na kilku odcinkach zamiast transportu kolejowego podstawiane są autobusy, co wydłuża czas potrzebny na pokonanie odległości między miejscowościami. Na linii biegnącej przez Segedyn trzeba się liczyć z dwu-, trzygodzinnymi opóźnieniami.

Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)