„Mówiłem już o tym. Po pierwsze wszystko już przeczytaliście (w raporcie). Chcę wam powiedzieć, że nie odczuwam, by ktoś wywierał na mnie wpływ. Wokół mnie jest dużo ludzi, i na Zachodzie i na Ukrainie, którzy chcieliby na mnie wpływać. Ja jednak jestem prezydentem niepodległej Ukrainy i wydaje mi się, że świadczą o tym na razie moje działania; wpływanie na mnie jest niemożliwe” – oświadczył we wtorek na konferencji prasowej.

Była to odpowiedź Zełenskiego na pytanie, czy odczuwał presję ze strony Trumpa, gdy prezydent uzależniał pomoc militarną USA dla Ukrainy od wszczęcia śledztwa, mogącego zaszkodzić jego potencjalnemu rywalowi w najbliższych wyborach prezydenckich Joe Bidenowi.

W zeszłym tygodniu udostępniono raport sygnalisty, prawdopodobnie pracownika CIA, który napisał, że Trump, rozmawiając z Zełenskim, zabiegał o ingerencję obcego państwa w wybory w USA, a Biały Dom starał się ukryć zapis tej rozmowy.

Prezydent prosił również Zełenskiego, by współpracował w tej sprawie z jego osobistym prawnikiem Rudym Giulianim.

Reklama

Zełenski zapewnił na konferencji prasowej, że nie spotkał się i nie rozmawiał z Giulianim.

We wtorek Izba Reprezentantów wszczęła dochodzenie w sprawie nacisków, jakie Trump miał wywierać na Zełenskiego, domagając się, by władze tego kraju wznowiła śledztwo w sprawie syna Bidena, który był zatrudniony w ukraińskiej firmie gazowej Burisma Holdings. Śledztwo Izby Reprezentantów może doprowadzić do impeachmentu prezydenta.

Prokuratura w Kijowie prowadziło już śledztwo w sprawie Burismy, ale Ukraińskie Narodowe Biuro Antykorupcyjne (NABU) poinformowało w piątek, że dotyczyło ono okresu, gdy nie pracował tam jeszcze Hunter Biden. Również szef wydziału ds. śledztw antykorupcyjnych w prokuraturze generalnej Nazar Chołodnicki powiedział w piątek, że ani były wiceprezydent Joe Biden, ani jego syn Hunter nie byli wezwani do złożenia zeznań w sprawie firmy gazowej Burisma Holdings.

Z Kijowa Jarosła Junko (PAP)