Po poniedziałkowych wyborach w Kanadzie mniejszościowy rząd w Ottawie znów utworzą liberałowie Justina Trudeau. Konserwatyści odnieśli zwycięstwo w konserwatywnych Albercie i Saskatchewan na zachodzie kraju, ale ponieważ liberałowie nie wprowadzili do parlamentu żadnego deputowanego z tych prowincji, ich interesy nie będą reprezentowane w rządzie.

Naftowa Alberta przeżywa gospodarcze trudności wynikające ze spadku cen ropy naftowej i nieprzestawienia gospodarki prowincji na inne projekty. Podobny problem ma rolniczo-górniczy Saskatchewan. Alberta domaga się od lat budowy nowych rurociągów umożliwiających eksport ropy szczególnie do krajów Azji, ale przeciwni budowie rurociągów są zarówno mieszkańcy Kolumbii Brytyjskiej, jak i mieszkańcy Quebecu, przez których tereny taki rurociąg musiałby przebiegać w drodze nad Pacyfik i w drodze na wybrzeże Atlantyku. Trudeau deklaruje, że chce finalizacji budowy rurociągu Trans Mountain, ale to wymaga powtórzenia konsultacji z plemionami Indian mieszkającymi na trasie rurociągu.

Kenney co prawda we wtorek podkreślał, że „secesja” Alberty nie rozwiązałaby problemów, ale obszernie mówił o tych, którzy mają „cholerne prawo być sfrustrowani”. Zapowiedział też na przyszły tydzień spotkania specjalnego panelu, który będzie przeprowadzać publiczne wysłuchania mieszkańców Alberty, którzy czują się „wyalienowani” w Kanadzie. Sfrustrowani mieszkańcy Alberty mają pomóc ekspertom „zreformować rolę Alberty w federacji”.

Kenney zagroził też, że jeśli w ciągu dwóch lat Ottawa nie złagodzi wymogów ochrony środowiska i nie zbuduje Trans Mountain, to Alberta przeprowadzi referendum w sprawie tzw. equalization, czyli mechanizmu dopłat, które wnoszą zamożniejsze prowincje na rzecz mniej zamożnych prowincji. „Jedność i gospodarcze powodzenie wymagają pogłębionej odpowiedzi, rurociągi muszą być zbudowane i musimy mieć właściwy udział w federacji” - powtarzał Kenney.

Reklama

Równolegle lider federalnych konserwatystów Andrew Scheer oskarżał Trudeau o stworzenie podziałów w społeczeństwie Kanady. Dołączył do niego również konserwatywny premier Saskatchewan Scott Moe, wzywając Trudeau do ugaszenia „pożaru”, do którego porównał regionalne osamotnienie zachodniej Kanady.

Już w wieczór wyborczy Trudeau zwrócił się do mieszkańców Alberty i Saskatchewan, podkreślając, że „usłyszał frustrację” i „chce zaoferować wsparcie”.

W mediach społecznościowych pojawił się hasztag #wexit i kpiny z „wyjścia” Alberty z Kanady. Zastanawiano się też, dlaczego Kenney właśnie tuż po wyborach prezentuje tak napastliwe wobec Ottawy stanowisko.

Tymczasem w czwartek premier Alberty przedstawił budżet prowincji. „Konserwatyści przedstawiają trudny budżet, o którym uprzedzali mieszkańców Alberty, że będzie konieczny” - zatytułował artykuł na ten temat konserwatywny dziennik „The National Post”. W ramach obietnic zlikwidowania deficytu budżetowego w ciągu trzech lat, Kenney tnie prawie o 3 proc. wydatki, głównie redukując zatrudnienie w administracji publicznej, podnosząc czesne w szkołach wyższych, nawet o 7 proc. w ciągu trzech lat i zamrażając lub redukując wydatki na szkolnictwo. Wzrosną ceny biletów do muzeów i koszty prawa jazdy. Zmniejszone zostanie budżetowe wsparcie dla miast. Alberta zlikwiduje też urząd ds. zmian klimatu i ograniczy wydatki ministerstwa środowiska.

Również w czwartek telewizja CTV News podała, bazując na raporcie firmy H+K Strategies, że temat #wexit został w mediach społecznościowych sztucznie podbity przez boty. Fałszywe konta na Twitterze były odpowiedzialne za 28 proc. ogółu tweetów na temat secesji Alberty.

Przy tym frustracja Alberty i Saskatchewan jest realna, nie jest nowa, w dodatku wiąże się z nazwiskiem Trudeau. Pojęcie „zachodniej alienacji” jest używane m.in. w odniesieniu do przełomu lat 70. i 80., gdy premier Pierre Trudeau, ojciec obecnego premiera, postanowił zwiększyć udział publicznych inwestycji w sektorze naftowym. W Albercie zostało to odebrane jako mieszanie się rządu do gospodarki.

W dodatku Alberta i Saskatchewan są osamotnione także w gronie konserwatystów. Premierzy prowincji, które mają konserwatywne rządy – jak Ontario i Manitoba – już deklarują, że będą współpracować. Konserwatywny premier Ontario Doug Ford, którego Trudeau ostro krytykował w trakcie kampanii za cięcia w budżetach ontaryjskiej oświaty i służby zdrowia, zobowiązał się w czwartek do współpracy. Premier Manitoby Brian Pallister powiedział, że będzie współpracować z rządem Trudeau. „My jesteśmy prowincją, która zbliża ludzi” - powiedział Pallister, dodając, że „dobre relacje nie opierają się na groźbach odejścia”.

Z Toronto Anna Lach (PAP)