„W tym budżecie przewidziano znacznie większe środki na infrastrukturę, medycynę i oświatę. Nie zmniejszono, lecz zwiększono wydatki na samorządy. Dopłaty dla miejscowych budżetów, (…) w tym dla połączonych gmin, są wyższe niż w ubiegłym roku” - mówiła przed głosowaniem minister finansów Oksana Markarowa.

Przyszłoroczny budżet poparło 280 deputowanych przy koniecznych 226 głosach w liczącej formalnie 450 posłów Radzie Najwyższej. Faktycznie zasiadają w niej 424 osoby ze względu na brak przedstawicieli okupowanego przez Rosję Krymu oraz zajętych przez prorosyjskich separatystów części Donbasu.

Zatwierdzony w czwartek ostateczny projekt ustawy budżetowej przewiduje deficyt na poziomie 2,09 proc. PKB, wzrost gospodarczy - 3,7 proc. PKB i inflację - 6,4 proc. Wydatki na bezpieczeństwo i obronę zaplanowano na poziomie 5,45 proc. PKB.

W pierwszym czytaniu deficyt budżetowy również wynosił 2,09 proc. PKB, jednak wzrost gospodarczy miał wynieść 3,3 proc., zaś inflacja - 6 proc.

Reklama

Misja MFW wznowiła prace na Ukrainie po tym, jak pod koniec września opuściła Kijów i nie pozostawiła rekomendacji w sprawie uruchomienia nowego, trzyletniego programu wsparcia dla ukraińskiej gospodarki.

Ukraina prowadzi rozmowy o programie pomocowym w wysokości 5-6 mld USD. Władze w Kijowie sądziły, że podsumowaniem misji będą rekomendacje w sprawie jego otwarcia.

Poul Thomsen, dyrektor departamentu europejskiego MFW, mówił wcześniej mediom, że misja czeka na szybkie wyniki rozmów z ukraińskimi władzami. „Postępy (Ukrainy) pozwalają na optymizm, choć są i nierozwiązane kwestie. Zobaczymy” - powiedział.

Przedstawiciel MFW podkreślił, że częścią dyskusji będzie sektor bankowy. „Wiemy, że istnieją pewne wyzwania. Najważniejsze, by nie było odwrotu od postępu, dlatego jest to ważna część rozmów” - podkreślił Thomsen.

W zeszłym tygodniu premier Ukrainy Ołeksij Honczaruk zdementował doniesienia mediów o rzekomym zamrożeniu współpracy jego kraju z MFW. Na Ukrainie opublikowano je z powołaniem na media amerykańskie. Utrzymywały one, że przyczyną miał być spór między oligarchą Ihorem Kołomojskim a państwem ukraińskim o znacjonalizowany w 2016 r. i kontrolowany wcześniej przez biznesmena Prywatbank.

Kołomojski, uważany przez niektórych za patrona urzędującego od maja prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, zaskarżył decyzję o nacjonalizacji banku; nowy szef państwa utrzymuje, że bank nie powróci w ręce byłych właścicieli.

Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)