Erdogan argumentuje, że 45-kilometrowy kanał, który połączy oba morza, odciąży ruch w cieśninie Bosfor i zmniejszy ilość kolizji na tej jednej z najbardziej zatłoczonych dróg wodnych na świecie.

Tymczasem obrońcy środowiska naturalnego i gospodarze 15-milionowej tureckiej metropolii, która dysponuje tylko niewielkimi terenami zielonymi, ostrzegają, że zbudowanie kanału będzie zabójcze dla miejscowego ekosystemu, dla fauny morskiej i ptaków wędrownych.

Dodatkowo kryzys finansowy, jaki odczuwa Turcja, której gospodarka wychodzi z recesji, stwarza nowe wątpliwości co do sensu podejmowania obecnie tak wielkiej inwestycji. Nowy burmistrz Stambułu zaprotestował formalnie przeciwko projektowi tej wielkiej inwestycji i zapowiedział przeprowadzenie referendum w tej sprawie.

Erdogan odpowiedział na to, że Kanał Stambulski będzie chronił miasto od katastrof naturalnych i że rząd zamierza jak najszybciej przystąpić do jego budowy.

Reklama

Według burmistrza Imamoglu przypuszczalne koszty budowy Kanału Stambulskiego wyniosą 70 bln lirów (12 mld dolarów) i będzie to inwestycja trudna do sfinansowania, która sparaliżuje na 5-6 lat życie w mieście, zmieniając je w "jeden wielki plac budowy".

Wybór Imamoglu na burmistrza Stambułu, który pokonał w tym roku kandydata rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) i którego wybór Erdogan usiłował bez powodzenia zakwestionować, poddając w wątpliwość jego legalność, był dla prezydenta Turcji dotkliwą porażką. Obecnie Imamoglu jest uważany przez część tureckiej opinii publicznej za potencjalnego kontrkandydata Erdogana na stanowisko prezydenta z ramienia opozycyjnej Partii Ludowo-Republikańskiej (CHP).

Projekt budowy kanału Morze Czarne - Morze Marmara przewiduje wzniesienie wzdłuż tej drogi wodnej dzielnic apartamentowców i dzielnic handlowych. Jego realizacja byłaby najambitniejszym przedsięwzięciem biznesowo-budowlanym w historii 17-letnich rządów Erdogana.

Agencja Reutera przypomina, że demonstracje mieszkańców Stambułu przeciwko planom budowy luksusowej dzielnicy w Parku Gezi, uważanym za "płuca" śródmieścia Stambułu, przekształciły się w 2013 roku w masowe protesty, które ogarnęły całą Turcję. (PAP)