W poniedziałek grupa działaczy napisała list do prezydenta Emanuela Macrona, w którym informują, że są „poważnie zaniepokojeni tym, co od dłuższego czasu dzieje się na francuskich ulicach”. „Nasz szczególny niepokój i sprzeciw budzą sceny użycia siły wobec osób zgromadzonych w pochodach i manifestacjach. Bicie bezbronnych ludzi, strzelanie do nich, stosowanie nieuzasadnionej przemocy wobec demonstrantów, którzy korzystają ze swych podstawowych praw obywatelskich do wolności zgromadzeń i wyrażenia sprzeciwu wobec polityki władz, narusza podstawowe prawa człowieka i łamie reguły demokracji. Niczym nie różni się ono od zachowania policji w krajach totalitarnych” – czytamy w przekazanym PAP apelu.

Autorzy listu zaznaczyli, że „nie zapomną solidarności społeczeństwa francuskiego wobec Węgrów w 1956 roku, Czechów i Słowaków w 1968 roku czy Polaków po wprowadzeniu w Polsce w 1981 roku stanu wojennego”. „Wtedy Francja była dla nas wzorem demokracji” – piszą. „Dziś to my apelujemy do władz Republiki Francuskiej o zaprzestanie przemocy wobec strajkujących i protestujących w miejscach publicznych obywateli i wsłuchanie się w ich głos” – czytamy.

Apelujący podkreślają jednak, że nie chcą „wypowiadać się o istocie sporu”. „Rozwiązać go muszą sami obywatele Republiki Francuskiej. Jednak w obliczu państwowej przemocy nie możemy milczeć!” – podkreślają. „Oczekujemy od Prezydenta Republiki Francuskiej niezwłocznego wstrzymania przemocy wobec manifestantów, godzącej w ich godność, zdrowie i życie” – czytamy w apelu.

Pod listem podpisali się Janina Jadwiga Chmielowska, Lech Dymarski, Piotr Hlebowicz, Krzysztof Ostaszewski, Ziemowit Pochitonow, Jan Strękowski, Józef Śreniowski oraz 250 innych sygnatariuszy.(PAP)

Reklama

Autor: Karolina Sarniewicz