„Nie ma takiego magicznego rozwiązania, jak dwutygodniowa blokada, po której będziemy wolni od wirusa. To się nie wydarzy” – powiedział podczas wtorkowej konferencji prasowej minister rozwoju narodowego Singapuru Lawrence Wong. „(Wirus) nadal z nami zostanie i będziemy musieli kontynuować stosowanie tej samej palety środków, którą stosujemy dziś, być może przez wiele miesięcy” – dodał.

Jak przekonywał minister, Singapur będzie stale wystawiony na kolejne fale infekcji z całego świata, a transmisja wirusa między mieszkańcami miasta-państwa będzie trwała. Jego zdaniem należy raczej wypracować takie środki, które umożliwią kontrolę i spowolnienie wzrostu liczby zakażeń w zrównoważony sposób – nie przez dwa tygodnie czy miesiące, ale aż do końca roku, a być może nawet dłużej.

Niespełna 6-milionowy Singapur, w odróżnieniu od sąsiednich krajów, w odpowiedzi na pandemię nie zamknął szkół, sklepów ani restauracji. 23 marca zabronił jednak wjazdu i tranzytu przez swoje terytorium cudzoziemcom. Od poniedziałku posiadacze wiz studenckich i długoterminowych pozwoleń na wjazd do miasta-państwa potrzebują osobnych zezwoleń na przejazd przez granicę.

Służby konsekwentnie egzekwują także nakazy kwarantanny i zachowania odległości w miejscach publicznych oraz śledzą kontakty zainfekowanych pacjentów, z kolei firmy zostały zobowiązane do przeniesienia pracowników biurowych do pracy zdalnej.

Reklama

Singapur zanotował dotąd 926 przypadków zachorowań na Covid-19 i trzy zgony.

Tomasz Augustyniak (PAP)