To nie jest dobry czas na rozpoczynanie kariery w Wielkiej Brytanii. Młodzi Brytyjczycy wchodzą na rynek pracy, który jest w najgorszej kondycji od lat 80.

Laura Gardiner, dyrektor ds. badań w Resolution Foundation uważa, że ludzie rozpoczynający karierę zawodową w czasach kryzysu gospodarczego odczuwają jego negatywne skutki nawet osiem lat później. Analiza poprzednich kryzysów przeprowadzona przez think tank wykazała, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że osoby startujące na rynku pracy w czasie kryzysu, pracują w zawodach gorzej płatnych, a ich realne płace są niższe, nawet jeśli mają wyższe wykształcenie.

Według innego raportu Instytutu Gospodarczego opublikowanego w środę, obecne ograniczenia działalności gospodarczej na Wyspach prawdopodobnie nie będą ostatnie. Pandemia koronawirusa może trwać dwa lata, przynosząc nowe fale zakażeń i kolejne szkody w gospodarce. Wpływ pandemii będzie widoczny w znacznym spadku aktywności gospodarczej, kryzysie zadłużenia i odwrocie od globalizacji.

Bezrobocie w Wielkiej Brytanii najwyższy poziom - prawie 12 proc. - osiągnęło w 1984 r. w okresie rządów Margaret Thatcher. Ekonomiści twierdzą, że jeżeli blokada gospodarcza będzie się przeciągać, tegoroczna stopa bezrobocia może osiągnąć poziom zbliżony do tego z lat 80-tych. Niektóre firmy, zaliczane do największych brytyjskich pracodawców, anulowały lub opóźniły programy rekrutacyjne, ponieważ przedsiębiorstwa w całym kraju zmuszone są do wysyłania pracowników na przymusowe urlopy lub do przeprowadzania zwolnień.

Reklama

W przypadku młodych osób poszukujących pracy szkody mogą okazać się gorsze niż w czasie kryzysu finansowego sprzed dekady, kiedy wiele firm zdecydowało się na cięcia wynagrodzeń zamiast redukcji zatrudnienia. - Tymczasem obecnie miejsca pracy wymagające niskich kwalifikacji są niszczone przez środki do walki z pandemią – powiedziała Gardiner podczas seminarium internetowego, zorganizowanego we wtorek przez Konfederację Przemysłu Brytyjskiego. „Myśleliśmy, że pozbyliśmy się ogromnego wzrostu bezrobocia po ostatniej recesji, ale może się okazać, że wracamy do lat osiemdziesiątych, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę, że stanowiska pracy, od których zwykle młodzi ludzie zaczynają karierę, są w tej chwili niedostępne" - mówi ekspertka.

W przypadku niektórych osób najbardziej racjonalnym rozwiązaniem byłoby przedłużenie edukacji i „ucieczka przed burzą” - uważa Gardiner. Jednak koszty takiego działania oznaczają, że opcja ta będzie bardziej dostępna dla osób z zamożnych środowisk, co grozi pogłębieniem się nierówności.

>>> Czytaj też: Niemiecką gospodarkę czeka recesja na bezprecedensową skalę. Nawet 6,3 proc.