Koszyk świadczeń powinien określać, co się należy, a co się nie należy ubezpieczonemu w ramach świadczeń finansowanych ze składki zdrowotnej, czyli przez NFZ. Co powinno być bezpłatne, za co trzeba wnieść dodatkową dopłatę i za co płacić w całości.
Piszę o utworzeniu koszyka, choć już od dawna funkcjonuje w opiece zdrowotnej kilka koszyków. Istnieje przecież tzw. negatywna lista świadczeń medycznych pełnopłatnych dla pacjenta. Od wielu lat funkcjonują różne listy opłat za leki. Również w zakresie stomatologii wprowadzona została swego czasu lista usług dostępnych bezpłatnie. Świadczenia, które nie znajdują się na niej, opłacane są przez pacjenta.
Tak więc koszyk świadczeń zdrowotnych to nic nowego, dlaczego więc zwracam uwagę na proponowaną zmianę. Ano dlatego że tym razem regulacja ma objąć ten obszar świadczeń, z którym pacjent spotyka się najczęściej. Od lat kolejne rządy jak ognia unikały rzetelnego zajęcia się tym tematem, gdyż wszyscy zdają sobie sprawę, że każde zaproponowane rozwiązanie może stać się pretekstem do awantury politycznej i może spowodować spadek popularności rządu. Dlatego jeśli nawet któryś podejmował ten temat, to jego rezultatem było opublikowanie albo bardzo wąskiej listy tzw. negatywnej, gdzie wymieniano świadczenia, za które pacjent musi w całości płacić, np. za operacje plastyczne, lub też tak rozkładano prace nad koszykiem, aby najtrudniejszych decyzji nie trzeba było podejmować w czasie danej kadencji Sejmu, próbując zepchnąć problem na następców.
Tym razem wygląda na to, że rząd naprawdę chce zmierzyć się z tym problemem. Szkoda tylko, że po bliższym zapoznaniu się z jego projektem trudno zgadnąć, jakie są intencje proponowanej regulacji. Przecież utworzenie koszyka świadczeń gwarantowanych ma fundamentalne znaczenie dla powstania od dawna postulowanych i zapowiadanych dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych, bo właśnie koszyk określi, za co odpowiada państwo, a w których obszarach pozostawia wybór obywatelowi. Niestety, proponowane kryteria kwalifikowania do świadczeń gwarantowanych są tak szerokie, że obawiam się, iż w koszyku znajdzie się prawie wszystko. Powtórzy się więc sytuacja, która zdarzała się w przeszłości za czasów kilku poprzednich rządów. Mam nadzieję, że w toku prac sejmowych uda się jednak to zmienić.
Reklama