Chociaż raz Europa jest przed Ameryką – to spalanie paliwa w samochodach. Teraz prezydent Barack Obama stara się nas dogonić. Nasze samochody spalają mniej benzyny niż amerykańskie limuzyny, ale są też mniejsze i lżejsze. Czy Obamie uda się zaostrzyć normy? To mało prawdopodobne. Eksperci uważają, że Obama trafił w czuły punkt zwykłego Amerykanina, dla którego duży samochód to wolność.

- Zaczynamy budować gospodarkę oparta na czystej energii – podkreślił prezydent USA.

ikona lupy />

W USA mieszka 5 proc. ludności świata, ale zużywa 25 proc. ropy. Eksperci wyliczyli, że ograniczenie spalania o 5 proc. w ciągu 5 lat zaoszczędzi 1,8 mld baryłek ropy i zredukuje o 900 mln ton emisję szkodliwych gazów do atmosfery. To tak, jakby z dróg i autostrad amerykańskich ubyło 177 mln aut.

Reklama

Amerykanie są dobrej myśli

- Plan ten stwarza przemysłowi samochodowemu wiele możliwości. Nie jest to kara dla amerykańskich producentów aut za lenistwo wobec Japończyków. Myślę, że nasi wytwórcy aut poradzą sobie - dodaje prof. Robert Sawyer z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley.

Może to ich kosztować nawet 21 mld dolarów, ale GM i Ford tylko skorzystają na jednolitych przepisach obowiązujących w całym kraju, a nie różnych w różnych stanach, jak obecnie.

Mniejszy silnik równa się mniejszy samochód ?

Plan ten nie zmusza Amerykanów do budowy mniejszych pojazdów. – Możemy robić samochody takiej wielkości, jakiej naprawdę klienci potrzebują. Rozkaz jest jasny, bez względu na rozmiar auta, będziemy poprawiać efektywność spalania każdego roku - zapewnił prezes Forda Alan Mullaly.

ikona lupy />

Inaczej to oceniają analitycy - Producenci aut będę zmuszeni do redukcji gabarytów wytwarzanych samochodów - uważa Bret Smith, analityk wspominanego Center for Automotive Research. – Trudno bowiem robić duże auta z bardziej wydajnymi silnikami - podkreśla.

Trzeba pamiętać ile to będzie kosztowało

- Nie będzie to łatwe - twierdzi Kim Hill, dyrektor Center for Automotive Research w Ann Arbor, w stanie Michigan. Wprowadzając nowe technologie trzeba będzie zmienić wyposażenie fabryk, przestawiając je na produkcję oszczędniejszych aut. - Niektóre koszty powinni zacząć ponosić już teraz. To będzie trudne dla GM i Chryslera, których egzystencja wisi i tak na włosku pomocy rządowej. Ponadto skąd wziąć pieniądze? - pyta.

Z badań firmy AT Kearney wynika, że w 2014 r. znajdzie zbyt 16,8 mln sztuk samochodów w USA. Czy ten poziom dotrwa do 2016 r?

Z danych Białego Domu wynika, że do każdego nowoczesnego auta trzeba będzie dołożyć 1300 dolarów. Jeśli więc koncerny wyprodukują zakładane ilości pojazdów, to będą musieli wyłożyć na ich produkcję więcej rocznie o 21,8 mld dolarów.

Rozwiązania techniczne już czekają

Na razie tylko auta Toyoty i Hondy są bliskie spełnienia tych norm. – Ale i Japończycy mogą mieć problemy ze spełnieniem standardów, jeśli chodzi i półciężarówki - zauważa K. G. Duleep, dyrektor firmy konsultingowej Energy & Environmental Analysis w Arlington, stan Wirginia.

Toyota spełnia normy Obamy w modelach Prius, Corolla, Yaris i RAV4, “ale mamy jeszcze bardzo wiele do zrobienia, zwłaszcza w półciężarówkach – mówi Jim Lentz, prezes ds. sprzedaży w Toyota U.S.

Ford już posiada technologię EcoBoost, powiązana ze skrzynią biegów i turbodoładowaniem, która poprawia spalanie, mówi Hill z Center for Automotive Research. - Do 2013 r. 90 proc,. Fordów będzie korzystało z tych rozwiązań - zapewnia prezes Mulally.

- Plan Obamy reprezentuje coś, o co zabiegam usilnie od lat, a czego nie czyniono w skali kraju faktycznie nigdy. Dla dobra naszego przemysłu - dodaje prezes wykonawczy Forda Bill Ford.

Z kolei GM chce budować już w 2010 r. samochody z napędem hybrydowym pod marką Chevrolet Volt. Pojazd ma dwa silniki - spalinowy i elektryczny - oraz 6-biegową skrzynię. Ma kosztować 20-30 tys. dolarów. Na samym akumulatorze może pokonać 65 km, ale wspomagany silnikiem elektrycznym nawet 1000 km. Do 2014 r. koncern zamierza wytwarzać już 26 modeli z takim napędem.

Z tych opinii wynika, że Amerykanie wyjmą wreszcie z sejfów nowe rozwiązania dotyczące czystszych i bardziej wydajnych silników, skrzyń biegów, klimatyzacji lub wykorzystania czystego paliwa, uważa Jim Kliesch, inżynier z Unii Naukowców na Rzecz Czystych Pojazdów. - Producenci aut mają już technologie, które nie tylko spełniają owe standardy, ale nawet je przekraczają - zapewnia.

Zdaniem eksperta rynku paliw Andrzeja Szczęśniaka

- W Stanach tak wysokich parametrów nigdy nie było. Wątpię, czy to się Obamie uda, bo jak patrzę na jego politykę to widzę, że coraz częściej porusza tematy, które mogą być polem konfliktu – powiedział Forsalowi Andrzej Szczęśniak, niezależny ekspert paliwowy.

Jego zdaniem Amerykanie doskonale wiedzą, że podwyższanie standardów prowadzi do prostej rzeczy - samochody muszą być mniejsze i lżejsze, bo wtedy mniej spalają. A co za tym idzie są mniej bezpieczne. - Amerykanie bardzo cenią duże samochody i udział w amerykańskim rynku małych aut jest po prostu niewielki. Myślę, że to jest początek drogi.

Pomysł Obamy będzie przez kilka lat przedmiotem walki w Kongresie i Senacie. To, co chce zrobić, Obama można uznać za ugodzenie w poczucie amerykańskiej wolności – duży samochód, dobra droga, wygoda, bezpieczeństwo. Myślę, że walka będzie długa i efekty trudne do przewidzenia. Coś pewnie uda mu się osiągnąć, ale Amerykanie będą bronić się przed ograniczeniem wolności, bo samochód w Ameryce to wolność – powiedział Szczęśniak.

Ekspert podkreślił, że Ameryka jest daleko w tyle za Europą w kwestii ekonomicznego spalania paliw przez samochody. U nas normy już dawno zostały zaostrzone. Taki proces trzeba liczyć w dziesięcioleciach a nie kolejnych miesiącach. Postęp techniczny nie dokonuje się skokowo tylko jest to proces ciągły. Europejskie samochody sprzed 10, 20 czy 30 lat są nieporównywalne w tymi, którymi jeździmy obecnie.

Osiągi są nieporównywalnie wyższe a jakość paliw lepsza. – Na przykład jeszcze 20 lat temu olej napędowy miał 10 proc. siarki. W Europie już dawno postawiono na efektywność spalania, a zwłaszcza na ograniczanie emisji, CO2. Teraz samochód klasy małego fiata spala średnio 4 litry benzyny na 100 km, podczas, gdy kultowy „maluch” spalał 10 litrów – podkreślił Szczęśniak.

Polski rynek samochodowy w liczbach

Jak wynika z danych opublikowanych przez firmę Samar, monitorujący rynek motoryzacyjny, w ciągu czterech pierwszych miesięcy bieżącego roku sprzedano w Polsce 116 tys. 702 nowe samochody osobowe - o 1,5 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2008. Sprowadzono także 195 tys. 581 samochodów używanych.
W rankingu najchętniej kupowanych marek po czterech miesiącach tego roku pierwsze miejsce zajmuje Skoda ze sprzedażą ponad 13 tys. samochodów, o 12,5 proc. wyższą w porównaniu do roku ubiegłego. Druga pozycja na tej liście należy do Fiata - 12 tys. 377 sprzedanych aut (wzrost 20,5 proc.), a trzecie miejsce do Toyoty - 10 tys. 612 samochodów (spadek o 21,7 proc.).

ikona lupy />
CHevrolet Silverado przejeżdża na 1 galonie 13-17 mil (w mieście-poza miastem) / Bloomberg
ikona lupy />
Toyota Camry/Solara przejeżdża na 1 galonie paliwa 21-25 mil (miasto-poza miastem) / Bloomberg
ikona lupy />
Honda Accord przejeżdża na 1 galonie paliwa 20-25 mil (miasyo-poza miastem) / Bloomberg
ikona lupy />
Toyota Corolla/Matrix przejeżdża na 1 galonie paliwa 27-31 mill (miasto-poza miastem) / Bloomberg
ikona lupy />
Chevrolet Impala przejeżdża na 1 galonie paliwa 16-22 mile (miasto-poza miastem) / Bloomberg
ikona lupy />
Chevrolet Malibu przejeżdża na 1 galonie paliwa 20-27 mil (miasto-poza miastem) / Bloomberg
ikona lupy />
Nissan Altima przejeżdża na 1 galonie paliwa 22-34 mile (miasto-poza miastem) / Bloomberg
ikona lupy />
Honda Civic przejeźdża na 1 galonie paliwa 24-42 mile (miasto-poza miastem) / Bloomberg
ikona lupy />
Dodge Ram przejeżdża na 1 galonie paliwa 10-17 mil (miasto-poza miastem) / Bloomberg