Ze statystyk Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że w portfelach firm polskiego sektora finansowego jest ok. 22 mln zł ulokowanych w papierach wartościowych o zmiennej stopie dochodu. „Wśród tych papierów mogą być takie, które są związane z rynkiem subprime” – mówił dziennikarzom w czwartek Andrzej Ladko, prezes PZU Asset Management. Jak tydzień temu podawał portal finansowy GazetaPrawna.pl, bardzo niewielkie pakiety takich papierów mogły być w portfelach dwóch polskich banków, jednak były one tak nieznaczne, że ani NBP, ani KNF nie sygnalizowały zagrożenia dla polskiego sektora finansowego.

„W 2006 r. przyjeżdżały banki inwestycyjne z różnymi konstrukcjami na ryzyko kredytowe” – przypomina Arkadiusz Stachecki, dyrektor biura skarbnika PZU. „Ale PZU nie zdecydowało się kupować, bo mamy konserwatywną politykę inwestycyjną, mały komponent akcyjny, duży komponent stopy procentowej. Naturalnymi aktywami w naszym przypadku są papiery denominowane w złotych, oparte na stopie procentowej. Ryzyko kredytowe odrzucaliśmy” – wyjaśnia Andrzej Ladko.
W opinii przedstawicieli PZU, polskie firmy ubezpieczeniowe nie inwestowały w papiery związane z rynkiem subprime.

Straty światowego rynku finansowego związane z kredytami subprime przekroczyły pół biliona dolarów. To kłopoty tych firm, które zdecydowały się kupić papiery bazujące na kredytach udzielanych przez amerykańskie firmy pożyczkowe, obsługujące klientów o najwyższym ryzyku.

Arkadiusz Stachecki przypomina, że aktywa związane z rynkiem kredytów hipotecznych były uważane tradycyjnie za bezpieczne, a ponadto banki inwestycyjne przekazywały dalej ryzyko, „przepakowując” je w kolejne papiery, których już tylko częścią było ryzyko związane z rynkiem hipotecznym. W ten jednak sposób na ewentualne kłopoty naraziło się znacznie więcej firm, niż sam rynek finansowy. Tym bardziej, że amerykański rynek najryzykowniejszych kredytobiorców wzrósł z 9 proc. (udziału w rynku) w 1996 r. do 20 proc. w 2006. Tymczasem, gdy amerykańska gospodarka szybko rosła, Fed zaczęła w połowie 2004 r. podwyższać stopy procentowe, a wyższe cena pieniądza i rosnąca rata kredytu zaczęły być problemem dla coraz większej grupy uboższych kredytobiorców. Arkadiusz Stachecki zwraca uwagę, że pierwsze sygnały przyszłych kłopotów zaczęły być widoczne już w drugiej połowie 2006 r., gdy firma finansująca kredyty subprime, Ownit Mortgage Solutions wystąpiła o ogłoszenie upadłości.

Reklama

To jednak nie znaczy, że polski sektor finansowy nie odczuwa kłopotów, które przywędrowały z amerykańskiego rynku kredytowego. Ponieważ kryzys kredytowy spowodował bessę na giełdzie, to mniejsze są przychody ubezpieczycieli lokujących część środków na rynku kapitałowym. Grupa PZU podała w czwartek, że spadki na rynku akcji zmniejszyły wynik grupy w pierwszej połowie roku o 569 mln zł. W pierwszym półroczu 2007 wpływ giełdy na wyniki grupy PZU był dodatni i wyniósł 794 mln zł.

Zdaniem specjalistów PZU, opinia dużej części rynku zakłada, że kryzys powinien się zakończyć w pierwszej połowie przyszłego roku, m.in. dzięki aktywnej postawie banków centralnych, które wspomogły banki komercyjne w najtrudniejszych momentach kryzysu subprime. Jednak do tego czasu giełda będzie podlegać znacznym wahaniom.

Anna Lach