Gary Vaynerchuk, 34-letni Amerykanin białoruskiego pochodzenia, jest dziś jednym z najbardziej rozpoznawalnych znawców wina w USA. Jego bezpretensjonalność, luz i poczucie humoru, z jakim opowiada o winie — tak odmienne od sztywnego stylu krytyków w tej branży — zjednała mu setki tysięcy, jeśli nie miliony, fanów.

Jego portery zamieściły takie gazety jak The Wall Street Journal, tygodnik Time czy magazyn dla mężczyzn GQ. Był gościem m.in. tak popularnych amerykańskich wieczornych show jak Late Night with Conan O’Brien.

W marcu 2009 roku podpisał kontrakt z wydawnictwem HarperStudio o wartości 1 mln dolarów na napisanie 10 książek. Pierwsza z nich nosi tytuł „Crush It! Turn Your Passion into Profits in a Digital World” (Przełam się! Przekuj swoją pasję na zyski w cyfrowym świecie).

Gary Vaynerchuk przełamał się w 2006 roku, gdy zachęcony popularnością niektórych osób w serwisie YouTube, sam postawił przed sobą kamerę i zaczął opowiadać o winie. A potem publikował wszystko w uruchomionym w tym celu serwisie Winelibrary.tv w internecie. Dziś jest gwiazdą i uczy innych, jak zrobić to samo. Bo jeśli masz pasję i potrafisz o niej opowiadać, możesz powtórzyć sukces Białorusina z USA. Możliwości jest coraz więcej.

Reklama

Pino rusza z telewizją na żywo

Jedną z nich jest działający od niedawno serwis Pinotv.pl, należący do holdingu Internet Group. Umożliwia on każdemu stworzenie swojego własnego kanału telewizyjnego w dosłownie kilkadziesiąt sekund za pomocą kilku kliknięć.

— To jedna z najważniejszych rzeczy, która odróżnia nas od serwisu YouTube czy innych agregatorów treści wideo. Możliwość nadawania na żywo, a także komentowania na żywo aktualnie prezentowanego programu. To przenosi użytkowników na inny poziom kontaktu i interakcji — tłumaczy Michał Sadowski, dyrektor projektu Pino.tv.

Jak dotychczas, w Pinotv.pl użytkownicy stworzyli 350 kanałów telewizyjnych, ale twórcy projektu liczą, że docelowo będzie ich nawet 100 tys. Internauci zamieścili też 6,8 tys. materiałów wideo, a wszystkie kanały wyświetlono ponad 180 tys. razy. Widzowie skomentowali je z kolei 8,7 tysiąca razy.

Niektóre z istniejących kanałów już cieszą ogromną popularnością. Najwięcej, ponad 17,3 tys. razy, oglądano na przykład TyskaTV, pierwszą internetową telewizję miasta Tychy.

Równie dużym zainteresowaniem cieszą się opowiadający w przystępny i ciekawy sposób o matematyce w kanale Nowy Pitagoras (ponad 17 tys.). Widzów nie brakuje też w kanale Roland TV, założonym przez Rolanda Pieczkowskiego, który — jak sam mówi — robi tu najróżniejsze krejzolskie rzeczy. „Uczę tańczyć, dyskutuję live z widzami, oceniam charaktery innych na podstawie imion i wiele innych fajowych rzeczy”. Roland TV obejrzano już ponad 7,3 tys. razy.

Jak przekuć popularność w biznes

Przed twórcami Pino.tv — tak jak dla przed wszystkimi innymi serwisami z materiałami wideo — zawsze staje jednak pytanie: jak zarabiać? Utrzymanie łącz i transmisje danych kosztują. Rosnąca liczba użytkowników to z kolei potencjalny target reklamowy. Którego jednak — jak do tej pory — nikt, łącznie z należącym do Google serwisem YouTube, nie przekuł tego w poważny biznes.

Twórcy Pino.tv uważają jednak, że na takim serwisie da się zarobić.

— Pino.tv daje szanse każdemu stworzyć własną telewizją, a duża liczba fanów może przekładać się na wpływy z reklam. Liczymy też, że możliwościami platformy zainteresują się też firmy, dla których może być świetnym kanałem komunikacji marketingowej — mówi Michał Sadowski.

Źródłem przychodów mają być użytkownicy, zwłaszcza biznesowi. Właściciel zastanawia się nad wprowadzeniem trzech typów kont dla nadawców: darmowego oraz dwóch płatnych (premium i pro/biznes), które ruszyć mają do końca lipca.

Dwa pierwsze kierowane są głównie do osób prywatnych. Konto premium odróżniać ma zwiększony limit użytkowników, mogących jednocześnie oglądać transmisje na żywo, oraz oferować większą pojemność biblioteki na pliki video. Konto Pro/Biznes z kolei to m.in. możliwość nadawania w HD.

— Kluczową funkcjonalność mają stanowić tu narzędzia pozwalająca na zarabianie za pomocą kanału, m.in. poprzez możliwość emitowania własnych reklam Google AdSense. Właściciel takiego konta ma również dostęp do profesjonalnego studia oraz ekipy montażystów — mówi Michał Sadowski.

Twórcy nie ujawniają na razie stawek, jakie trzeba będzie zapłacić za konto pro. Oprócz modelu płatności ryczałtem, chcą też wykorzystać mikropłatności. Zwłaszcza w przypadku użytkowników prywatnych, których kanały – w miarę zyskiwania popularności i przekroczenia pewnego progu liczby osób oglądających kanał na żywo – za każdego nowego użytkownika będą musieli zapłacić.

Z internetu do telewizji

Odkąd internet pozwala na szeroki i łatwy dostęp do plików wideo, większość materiałów wideo pozostaje w zasadzie niezauważona, ale – podobnie jak w tradycyjnej telewizji – pojawiają się filmy i produkcje, które zyskują rzesze fanów.

Sieć wykreowała w USA wielu nowych celebrytów, a biznes — widząc, jak kształtują się gusta widzów — poszedł za ciosem i postanowił też na tym zarobić. Produkcja serialu czy programów specjalnie do internetu jest dziś w USA codziennością, a jej owocem takie hity jak np. LonleyGirl115 czy KateModern, wyprodukowane przez firmę EQAL.

Ale równie prężnie ten rynek rozwija się także nad Wisłą. To ze współpracy Agory i producenta telewizyjnego ATM Grupy — które stworzyły spółkę A2 Multimedia, by produkowała treści do internetu — powstał serial Klatka B. Po zdobyciu ogromnej popularności w sieci od niedawna pokazuje telewizja TV4.

Taką samą drogę — z internetu do TV4 — przeszedł też inny serial tej spółki n1ckola, którego ponad sto odcinku pokazywane było najpierw w sieci pod adresem www.n1ckola.pl.

Zdaniem Marcina Męczkowskiego, członka zarządu A2 Multimedia, powstanie form fabularnych w sieci jest naturalną konsekwencją migracji widzów do internetu, a spowolnienie gospodarcze jest szansą dla produkcji internetowej.

— Według marketerów najbardziej atrakcyjne dla reklamodawców wydają się być obecnie oryginalne pomyły łączące ze sobą wiele platform dystrybucji, selektywne dotarcie do wybranej grupy odbiorców i oczywiście niskie koszty. Obserwując tendencje panujące na rynku przewidujemy, że firmy takie jak nasza właśnie teraz mają szansę zaistnieć — mówi Marcin Męczkowski.

Coraz więcej reklam w wideo w Internecie

A reklamodawcy coraz bardziej te formy doceniają. Według najnowszego raportu IAB Polska na temat polskiego rynku internetowego, w ubiegłym roku reklamodawcy wydali na reklamę wideo w internecie 44,5 mln zł, czyli o 7 proc. więcej niż rok temu, a eksperci są zdania, że kwota ta stale będzie rosnąć.

Pino.tv chce pójść o krok dalej i wprowadzić nie tylko jeden program do klasycznej telewizji, ale całą platformę z wybranymi, cieszącymi się największą popularnością widzów, kanałami. Dlatego rozmawia obecnie z operatorami kablowymi na temat uruchomienia Pino.tv w ich ofercie. Widz, będzie mógł oglądać, to co serwuje mu Pino.tv – czyli internauci – tak jak ogląda dziś TVN24 lub Polsat.

— Zainteresowanie kanałem jest bardzo dużo, zarówno ze strony operatorów kablowych, jak i reklamodawców. Prowadzimy aktualnie zaawansowane rozmowy i liczymy, że jeszcze przed jesienią Pino.tv pojawi się w ofercie pierwszego operatora kablowego — zapowiada Piotr Gaweł, wiceprezes Internet Group.