"W środę w pewnym momencie za euro płacono nawet 4,2080 zł, a dolar podrożał do 2,85 zł. Z kolei frank ustanowił lokalny szczyt na 2,78 zł. Co ciekawe, trudno znaleźć jednoznaczne uzasadnienie dla tego ruchu" - poinformował analityk Domu Maklerskiego BOŚ Marek Rogalski. Analityk zwrócił również uwagę, że nasza waluta straciła zupełnie korelację rynkami akcji. "Wzrosty indeksów teoretycznie sugerujące większy apetyt na ryzyko - tym razem są zupełnie ignorowane. Trudno też tłumaczyć dzisiejsze osłabienie złotego złymi nastrojami na rynku długu, gdyż te uległy poprawie po udanej aukcji obligacji WS0922" - dodał.

Zachowanie się rynku dolara, który dzisiaj nie co zyskał względem głównych walut (poza GBP/USD) pokazuje, że inwestorzy znów zaczynają się czuć niepewnie i wolą pokryć swoje krótkie pozycje w dolarze. "Ryzyko korekty rośnie, choć kluczowa będzie interpretacja tego, czego dowiemy się od Bena Bernanke o godz. 20:15. Jakiekolwiek sygnały, iż FED przymierza się do wycofywania z programów pomocowych i ściągnięcia nadmiaru pieniędzy z rynku w najbliższych miesiącach, zostaną odebrane jako sygnał do poważniejszej korekty na rynku EUR/USD i tym samym dalszego osłabienia złotego" - podsumował Rogalski.

W środę ok. godz. 16:50 za jedno euro płacono 4,1907 zł, a za dolara 2,8375 zł. Kurs euro/dolar wynosił 1,4769.

W środę ok. godz. 09:40 za jedno euro płacono 4,1695 zł, a za dolara 2,8194 zł. Kurs euro/dolar wynosił 1,4789.

Reklama

We wtorek ok. godz. 17:00 za jedno euro płacono 4,1632 zł, a za dolara 2,8183 zł. Kurs euro/dolar wynosił 1,4772.