Renault przedstawił cztery modele, które mają wejść do sprzedaży od 2011 roku, a luksusowe auta na baterie prezentowały BMW, Audi i Mercedes-Benz. Potem GM z indyjską Revą stworzył zespół, który ma opracować pojazd na baterie dla południowej Azji. Czyżby więc nadszedł w końcu dzień aut elektrycznych? Nadal istnieją zniechęcające bariery. Przy sięgającym tysięcy dolarów koszcie baterii i zasięgu auta około 100 mil trudno określić apetyt konsumentów. Na ogół brakuje infrastruktury do ładowania baterii: firmy użyteczności publicznej niechętnie w nią inwestują. Pojawiają się jednak ograniczenia tych niedostatków.
Baterie stają się lżejsze i tańsze: Renault-Nissan, żeby obniżyć płaconą z góry cenę aut, planuje wydzierżawianie ich klientom. Koncern związał się z Better Place, początkującą firmą amerykańską, która w Danii i Izraelu buduje sieć punktów ładowania i wymiany baterii. Z kolei model Volt produkcji General Motors to nowy typ samochodu na baterie o „poszerzonym zasięgu”, które różnią się od aut hybrydowych, po 40 milach wykorzystują silnik benzynowy do produkcji dodatkowego napędu elektrycznego. USA, Chiny i Japonia proponują konsumentom ulgi podatkowe przy kupnie aut na baterie. Analitycy Citigroup sugerują, że jeśli baterie będą subsydiowane lub wypożyczane, jeśli podatki od benzyny pozostaną na obecnym poziomie i jeśli podatki od energii elektrycznej nie wzrosną znacznie, to auta na prąd miałyby szanse bytu. Zauważają jednak, że utrata wpływów z podatku od paliw byłaby dla rządów kosztowna, toteż mogłyby one podnieść podatki od elektryczności.
Bez kolejnego przełomu w technologii produkcji baterii samochody wyłącznie elektryczne pozostaną zatem produktem niszowym, co sprawia, że stawianie na te auta przez Renault wydaje się nazbyt śmiałe. Toyota i Honda uważają, że dającą się przewidzieć przyszłość stanowią silniki hybrydowe, łączące napęd benzynowy i elektryczny. Następną generację stanowią „zróżnicowane” silniki hybrydowe, zmniejszające zużycie paliwa przez wykorzystanie lepszych baterii, które można ładować na zewnątrz. I to chyba jest posunięcie pewniejsze.
Reklama