Wznawiane dziś w Moskwie rozmowy w sprawie dostaw gazu nie będą zapewne ostatnimi. Świadczy o tym m.in. skład rosyjskiej delegacji. Jak się dowiedzieliśmy, przewodzić jej znów będzie Anatolij Janowski, wiceminister energetyki. To on przewodniczył delegacji, która odwiedziła Warszawę 26 listopada, w czasie tury negocjacji, która miała być już ostatnią. Wówczas nie udało się podpisać porozumienia, a RMF FM podało (powołując się na anonimowe źródło w Ambasadzie Rosji w Polsce), że delegacja ta była na zbyt niskim poziomie, by podejmować wiążące decyzje.
Negocjacje mogą potrwać jeszcze wiele tygodni z innego powodu. 26 listopada Rosjanie wysunęli zupełnie nowe żądania, czym zaskoczyli stronę polską. W odpowiedzi Waldemar Pawlak, wicepremier i minister gospodarki, zapowiedział, że także Polska może wprowadzić do rozmów nowe propozycje. W rozmowie z DGP dał do zrozumienia, że nie ma co liczyć, by aneks do kontraktu jamalskiego udało się podpisać jeszcze w tym roku. Dzisiaj strony będą zapewne rozmawiać o nowych postulatach. Zdaniem Piotra Naimskiego, doradcy szefa BBN i byłego wiceministra gospodarki, to dobrze, bo nie mamy noża na gardle – dysponujemy odpowiednimi zapasami gazu, sprzyja nam też pogoda.
– Nie ma mrozów, nie ma więc zwiększonego zapotrzebowania na to paliwo. Gazu wystarczy do lata, a te kilka miesięcy warto wykorzystać na dalsze negocjacje – przekonuje. Nie zgadza się z nim Andrzej Szczęśniak, niezależny analityk. Według niego sytuacja, w której będziemy starali się przetrwać z niedoborami, nie mając podpisanego kontraktu, jest niebezpieczna. – Ryzyko, że gazu zabraknie, jest bardzo duże. Wystarczy, że przyjdą mrozy i przez tydzień utrzyma się temperatura na poziomie minus 10–15oC – ostrzega Andrzej Szczęśniak. Jego zdaniem rozmowy powinniśmy skończyć jak najszybciej.

>>> CZYTAJ TEŻ: Pawlak: w 2015 roku będziemy zużywać 15,5 mld m sześc. gazu

Reklama
Piotr Naimski uważa jednak, że warto Rosjanom przedstawić nowe propozycje. Jego zdaniem należałoby przede wszystkim zmienić formułę, na podstawie której określana jest cena gazu kupowanego przez PGNiG od Gazpormu (ta w trakcie dotychczasowych negocjacji pozostała niezmieniona) oraz wysokość taryfy za tranzyt przez Polskę rosyjskiego gazu dalej na Zachód. Domaga się również zmiany miejsca sprzedaży rosyjskiego gazu dla zachodnich odbiorców z granicy polsko-niemieckiej na wschodnią granicę naszego kraju. Według niego niezwykle istotne jest także zniesienie zasady płatności za gaz, którego nie odbierzemy, i zakazu reeksportu. Kluczowym postulatem BBN jest jednak skrócenie czasu obowiązywania kontraktu (ten ma być wydłużony o 15 lat – do 2037 roku).
– Konieczność rozmów z Rosjanami o nowym kontrakcie wynikała z tego, że w styczniu 2009 r. spółka RosUkrEnergo przestała dostarczać nam gaz. W naszym bilansie zabrakło więc trochę ponad 2 mld m sześc. surowca. Dlaczego zatem podpisywać nowy kontrakt długoterminowy na ponad 10 mld m sześc., skoro wystarczyłoby zawrzeć krótkoterminową umowę na brakujące ilości surowca – uważa Piotr Naimski. W połowie 2014 r. uruchomiony ma zostać w Świnoujściu gazoport, poprzez który będziemy otrzymywać co najmniej 1,5 mld m sześc. gazu rocznie. – Do tego czasu należy podpisać nową umowę. Inaczej może nie być miejsca na LNG z tego kierunku – dodaje.