"Komisarz powiedziała, że zaproponuje swoim kolegom w KE negatywną decyzję" - powiedział Petersen, który uczestniczył we wtorkowym spotkaniu ministra skarbu Aleksandra Grada i komisarz Kroes w sprawie programów restrukturyzacyjnych dla stoczni w Gdyni, Gdańsku i Szczecinie.

"Uważam, że przy odrobinie dobrej woli te programy są do zaakceptowania, ale powiem szczerze, że dzisiaj tej dobrej woli nie widziałem po stronie pani komisarz" - przyznał Grad po spotkaniu. "Jeżeli tej dobrej woli zabraknie, to można się spodziewać negatywnej decyzji, to oczywiście będzie upadłość tych stoczni" - dodał.

Komisja Europejska nie potwierdziła zapowiedzi negatywnej decyzji. W oficjalnym komunikacie po spotkaniu napisano jedynie, że "komisarz Kroes zobowiązała się, że zaproponuje KE tak szybko, jak to będzie możliwe, ostateczną decyzję" o zatwierdzeniu bądź odrzuceniu planów restrukturyzacji.

Pomiędzy ekspertami KE a doradcami polskiego rządu występują "znaczne rozbieżności" w ocenie przedstawionych 12 września programów - powiedział Grad. Dlatego poprosił komisarz Kroes o przedstawienie na piśmie zastrzeżeń KE.

Reklama

"Poprosiłem o pisemną analizę i odniesienie się do tego programu, abyśmy my z kolei mogli odnieść się do tych uwag" - wyjaśnił minister Grad. Dodał, że "rozważa" zwrócenie się do komisarz Kroes o to, by "niezależni urzędnicy, inni urzędnicy KE sprawdzili te programy restrukturyzacje".

"Nikomu tego nie proponowałem, po prostu głośno myślę, czy w świetle tego, co się zdarzyło, nie byłoby to wskazane" - tłumaczył minister.

"Odnosiłem takie wrażenie, jakby urzędnicy pani komisarz czytali inny dokument a nasi eksperci, pan Petersen, pan Schaub, inny dokument" - powiedział Grad.

Asger Petersen i Alexander Schaub to byli dyrektorzy generalni KE zajmujący się konkurencją, a obecnie brukselscy eksperci doradzający polskiemu rządowi w sprawie stoczni. Petersen relacjonował po spotkaniu, że komisarz Kroes twardo odmawia przeciągania sprawy stoczni i nie chce dać więcej czasu na wyjaśnienie wątpliwości.

"Komisarz trwała na stanowisku, że czas się skończył 12 września i nie da więcej czasu. Powiedziała, że nie będzie więcej czasu na dalsze dyskusje" - powiedział prawnik dziennikarzom. Jego zdaniem wkład inwestorów w restrukturyzację stoczni jest na tyle wysoki, że KE powinna go zaakceptować.

Petersen powiedział, że zastrzeżenia KE dotyczą wszystkich trzech stoczni. Gdańsk, dla którego rząd przedstawił połączony z Gdynią program restrukturyzacji, ma jednak nieco inną sytuację - jako jedyny z trzech zakładów został już sprywatyzowany.

Minister Grad przekonywał, że zgodnie z unijnymi przepisami o zatwierdzaniu pomocy publicznej, KE może być "elastyczna" w sprawie udziału własnego inwestorów stoczni w procesie restrukturyzacji.

"Można w takich przypadkach podejść elastycznie i uznać zaangażowanie na poziomie 38-40 proc. Z uwagi na stare długi w tych programach trudno jest uzyskać stosunek 50-50" - tłumaczył. Uzasadniał także kwestionowaną przez KE dalszą pomoc z budżetu państwa dla stoczni w wysokości ponad 1,2 mld złotych.

"Polski rząd podjął kluczową decyzję o dodatkowej pomocy publicznej po to, żeby te stocznie ratować. Dzisiaj inwestorzy nie mogą być obciążeni historyczną pomocą publiczną, która była kierowana do stoczni" - powiedział minister.

Grad zapowiedział, że nawet w przypadku negatywnej decyzji KE stocznie w Szczecinie i Gdyni zostaną sprywatyzowane. Pytany, czy polski rząd gotów jest zaskarżyć negatywną decyzję do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu, powiedział: "nad tym się zastanowimy".

Michał Kot (PAP)