Początek dzisiejszej sesji przebiegał dosyć spokojnie, jeśli chodzi o parę EUR/USD. Jej notowania poruszały się w przedziale 1,3800 – 1,3900. Przed południem poznaliśmy kilka danych makroekonomicznych ze strefy euro oraz Wielkiej Brytanii, nie wpłynęły one jednak znacząco na obraz rynku. Inwestorzy oczekiwali bowiem na publikowane o 14:30 dane z amerykańskiego rynku pracy. Wypadły one wyjątkowo słabo, bowiem we wrześniu ubyło aż 159 tys. etatów w sektorach pozarolniczych, wobec konsensusu rynkowego zakładającego 100 tys. spadek zatrudnienia. Dane te nie osłabiły dolara, mimo że po tak słabym odczycie na rynku pojawiły się spekulacje o możliwej obniżce stóp procentowych w USA jeszcze w tym miesiącu.

Kurs EUR/USD jednak spadał, odnotowując nowy tegoroczny dołek na poziomie 1,3702. Ponieważ jednak dzisiejsza sesja europejska jest ostatnią w tym tygodniu, ostatnie dwie godziny handlu przebiegały pod znakiem realizacji zysków i zamykania pozycji, zmienność była więc ograniczona, kurs eurodolara poruszał się w przedziale 1,3720-1,3800 i nawet nieco słabszy odczyt wskaźnika ISM sektora usług w USA nie miał większego znaczenia.

Inwestorzy zastanawiają się, czy nie dojdzie do kolejnej niespodzianki podczas dzisiejszego głosowania Izby Reprezentantów nad planem pomocy sektorowi finansowemu. Co prawda głosowanie wydaje się już tylko formalnością, jednak wpływ tej decyzji na rynek walutowy poznamy dopiero w przyszłym tygodniu. Kolejnym istotnym wydarzeniem, które może mieć wpływ na kurs EUR/USD będzie sobotnie spotkanie przedstawicieli rządów Niemiec, Francji, Włoch i Wielkiej Brytanii z szefem ECB J.C. Trichetem, na którym omawiana ma być sprawa kryzysu finansowego w Europie. Być może zrodzi się jakiś plan pomocy, co może wspierać euro, które w ostatnich dniach traci głównie ze względu na obawy o sektor finansowy Europy.

Para EUR/PLN w trakcie sesji wzrosła do 3,4560, jednak ruch ten nie trwał długo, a koniec dnia przebiegał pod znakiem odreagowania dzisiejszego osłabienia złotego. Ostatecznie notowania złotego względem dolara spadły do poziomu 2,4600, za jedno euro zapłacić trzeba było natomiast około 3,4000 złotego. Ponieważ w przyszłym tygodniu nie poznamy danych makroekonomicznych z krajowej gospodarki, notowania polskiej waluty uzależnione będą od zmian na parze EUR/USD. Jeśli dojdzie do oczekiwanej korekty wzrostowej, to rodzima waluta powinna odrobić część strat z ostatnich dni. Na trwałą poprawę sentymentu do złotego wydaje się być jeszcze za wcześniej. Najpierw musi się ustabilizować sytuacja na rynkach bazowych.

Reklama

Mikołaj Kusiakowski
Departament Doradztwa i Analiz
DM TMS Brokers S.A.