ROZMOWA
PRZEMYSŁAW KURSZEWSKI
Władze regionu wskazały najwięcej lokalizacji (10 na 28) ze wszystkich województw ubiegających się o budowę elektrowni atomowej. Dlaczego aż tak dużo?
WOJCIECH DROŻDŻ*
Reklama
Wskazaliśmy tak wiele, bo uważamy, że nasz region jest najlepszy do zlokalizowania tego typu inwestycji, i co z tym się wiąże, mamy do zaproponowania sporo dobrych miejsc. A że chcielibyśmy zawalczyć o jedną z dwóch elektrowni, to pokazaliśmy wiele lokalizacji, aby można było wybrać najlepszą.
A nie lepiej byłoby skoncentrować wszystkie wysiłki na góra dwóch strefach, zamiast rozpraszać swoją energię aż na tyle miejsc?
Jesteśmy przygotowani na wszystkie miejscowości w jednakowym stopniu. Opracowaliśmy te lokalizacje na podstawie powołanej przez wojewodę rady ds. bezpieczeństwa energetycznego, której jestem też współprzewodniczącym. Nie chcemy ograniczać decyzji rządu, gdzie chcielibyśmy umieścić energetykę jądrową, skoro mamy tyle dobrych lokalizacji. Dlatego przebadaliśmy wszystko. W dalszym etapie, gdy zostanie wybrane nasze województwo, jesteśmy skłonni do zawężenia tej liczby oraz prowadzenia dalszych badań i wskazania tej lokalizacji, która okaże się rzeczywiście najlepsza.
Które z waszych propozycje górują nad innymi?
Są co najmniej trzy, zlokalizowane w obrębie szczecińskiego obszaru metropolitalnego, co wiąże się z tym, że to właśnie Szczecin jest największym odbiorcą energii w regionie. Pierwsza to okolice Gryfina. Tam jest już gotowa cała infrastruktura na podstawie elektrowni „Dolna Odra”. Następna lokalizacja to Stępnica położona na północ od Szczecina, nad Zalewem Szczecińskim. Znajdują się tu duże ilości wody niezbędne w procesie technologicznym, teren jest zalesiony, rzadko zaludniony, posiadający bardzo dobre warunki tektoniczne. Podobnymi cechami charakteryzuje się Lisowo w powiecie stargardzkim.
Czy głównym powodem podjęcia rywalizacji był jeden z najwyższych w Polsce wskaźników bezrobocia w województwie?
To nie było zasadniczą przyczyną, ale nie da się ukryć, że taka inwestycja, zarówno podczas samej budowy, jak i w późniejszym okresie eksploatacji, generuje dużo dodatkowych miejsc pracy. Istotne są też dodatkowe – pewnie kilkadziesiąt mln zł rocznie – przychody dla gminy, która będzie miała na swoim terenie elektrownię. Uważamy poza tym, że przez wiele lat Pomorze Zachodnie było pomijane przy uwzględnianiu inwestycji centralnych. Dlatego chcielibyśmy, aby rząd w końcu przeznaczył większe środki na nasz region, co dałoby impuls do jego znacznego rozwoju.
Czy wykonaliście jakieś sondaże, z których by można wnioskować o poziomie akceptacji dla reaktorów jądrowych?
Owszem. Przeprowadziliśmy je we wszystkich gminach, które wskazaliśmy. Okazało się, że zdecydowana większość mieszkańców dostrzega więcej korzyści z ich obecności niż ewentualnych zagrożeń. Za elektrownią jądrową opowiada się co najmniej dwie trzecie mieszkańców. Mało tego. Wielu włodarzy lokalnych: wójtów, burmistrzów czy starostów zabiega, by być przed innymi i lobbuje w Szczecinie, by to ich miejsce wytypować. Z naukowcami z Instytutu Fizyki Uniwersytetu Szczecińskiego oraz wojewodą Marcinem Zydorowiczem planujemy wystąpić z szeregiem warsztatów. Chcemy pokazać wszystkim, jakie mogą czerpać korzyści z elektrowni jądrowej.
Jakie są wasze największe atuty, które pozwolą wygrać rywalizację?
Myślę, że oprócz przesłanek merytorycznych warto zwrócić uwagę, że mamy największą odległość do głównych elektrowni cieplnych kraju, które umiejscowione są na południu bądź w centrum Polski. Ponadto są to: bardzo dobre warunki geograficzne, stabilność płyt tektonicznych, niska gęstość zaludnienia, nieograniczony dostęp do wody. Do tego trzeba dodać wykwalifikowaną kadrę, zarówno średniego, jak i wysokiego szczebla, silne ośrodki naukowe.
Nie obawiacie się, że sąsiedzi zza Odry mogą protestować?
Nic takiego nie słyszałem, ale panuje zaniepokojenie planami. To zrozumiałe. Zresztą budowa spalarni odpadów w Schwedt też wywołała niepokój w Gryfinie i okolicach. Istnieje konieczność transgranicznej konsultacji środowiskowej, którą zapewnia Unia Europejska. Mam nadzieję, że sąsiedzi z Niemiec zrozumieją, że taka inwestycja może przyczynić się do rozkwitu Pomorza.
A co ze środowiskiem ekologów?
Dobrze pojęte hasło ekologii powinno sprzyjać elektrowni atomowej, niemniej trzeba się liczyć z tym, że takie protesty przy budowie wystąpią. Ale mamy wiele elementów dialogu społecznego, które umożliwią rozpoczęcie i zakończenie inwestycji. Uważam, że budowa elektrowni jest mniejszym zagrożeniem dla środowiska niż autostrada i łatwiej da się uzyskać consensus, pod warunkiem że ekolodzy podejdą do tematu rzetelnie oraz merytorycznie.
* Wojciech Drożdż
doktor nauk ekonomicznych, członek zarządu sejmiku województwa zachodniopomorskiego odpowiedzialny za politykę energetyczną