Z raportu Ministerstwa Finansów wynika, że dziura budżetowa w Rosji może w tym roku dojść do 130-170 mld rubli. Tymczasem wpływy na fundusz emerytalny skurczyły się bardziej niż planowano z racji wzrostu bezrobocia (przekracza już 8 proc.) i gorszych wyników finansowych przedsiębiorstw w 2009 r., co grozi jeszcze jej powiększeniem.

- Zaplanowany deficyt systemu emerytalnego okazał się większy niż planowaliśmy i sięga również 130-170 mld rubli. Tyle dokładnie wynosi kwota podwyżek rent i emerytur wynikająca z indeksacji na 2010 r. Jeśli więc będziemy chcieli zrealizować nasze obietnice, to musimy dokładnie o tyle samo zwiększyć deficyt budżetowy albo wprowadzić kolejne cięcia w różnych programach - oświadczył na ubiegłotygodniowym posiedzeniu rządu minister finansów Aleksiej Kudrin.

Takie postawienie sprawy wyraźnie zdenerwowało premiera Rosji Władimira Putina. - Mamy na to środki i liczę, że wywiązanie się z obiecanej indeksacji emerytur nie doprowadzi do naruszenia założeń makroekonomicznych. Jestem po prostu o tym przekonany - podkreślił. - Uważam, że prowadzenie odpowiedzialnej polityki w tym zakresie oznacza wypełnienie podjętych zobowiązań wobec naszych obywateli. Dlatego od 1 kwietnia emerytury wzrosną o 6,3 proc. i proszę to wykonać - dodał stanowczo.

Obserwatorzy rosyjskiej sceny politycznej podkreślają, że premier Putin nie po raz pierwszy zabiega o interesy emerytów. Już w grudniu 2009 r. obiecał wszystkim weteranom II wojny światowej zapewnienie godziwych warunków mieszkaniowych bez względu na sytuację ekonomiczną kraju. W efekcie wywołuje to coraz większy stres wśród ludzi odpowiedzialnych za finanse państwa.

Reklama