"Choć indeks blue chips już od rana zyskiwał, to okazało się, że poziom otwarcia był zarazem niemal najwyższym punktem dziś osiągniętym. Jak najbardziej jest to nowy rekord hossy, ale do końca dnia nastroje już tylko się pogarszały. Spadkom towarzyszyły zmniejszone obroty, ale ostateczna skala zniżki - w porównaniu do wczorajszego zamknięcia - była czysto symboliczna (0,1 proc.). W porównaniu do dziennego maksimum spadek sięgnął 17 pkt" - podsumował analityk Open Finance, Emil Szweda.

Zaznaczył też, że spadki, które nawiedziły rynek krótko po otwarciu, mogły być powodowane chęcią realizacji zysków po czterech wcześniejszych wzrostowych sesjach, a pomagały w tym informacje z Grecji, gdzie rentowność obligacji ponownie wzrosła, prawdopodobnie na skutek działań spekulacyjnych. Wiadomo, że wzrost rentowności obligacji może zmusić Ateny do sięgnięcia po międzynarodową pomoc.

"Po południu okazało się, że liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w USA wzrosła do 484 tys. (oczekiwano 440 tys.) jak na zamówienie potwierdzając wczorajsze słowa Bena Bernanke, który uznał, że obecne tempo wzrostu gospodarczego jest zbyt niskie, by ożywiać rynek pracy. Wolniej niż oczekiwano wzrosła produkcja przemysłowa w Stanach (o 0,1 proc.), co także wprowadziło pewnego rodzaju apatię w poczynania inwestorów" - wskazał Szweda.

Dodał, że koniec końców spadek nie okazał się przecież głęboki, zresztą podobnie rzecz miała się także na innych parkietach europejskich, gdzie indeksy oscylowały wokół poziomów zamknięcia ze środy. W efekcie WIG20 zniżkował 0,14 proc. i wynosi 2.601,01 pkt. WIG zniżkował 0,04 proc. i wynosi 44 060,26 pkt. Obroty wyniosły 1,52 mld zł.

Reklama