Po udanych negocjacjach dotyczących zapadających w zeszłym tygodniu, długoterminowych instrumentów refinansowych LTRO oraz obejmującej okres przypadający bezpośrednio po terminie ich zapadalności sześciodniowej linii „pomostowej” EBC może obecnie cieszyć się chwilą wytchnienia od zgłaszanych przez rynki obaw związanych z zadłużeniem publicznym krajów strefy euro i kondycją banków. Na horyzoncie mamy jednak kolejne wyzwanie związane z publikacją testów wytrzymałości banków strefy euro na koniec bieżącego miesiąca — pojawiają się już poważne wątpliwości dotyczące: a) tego, czy ich konstrukcja będzie zapewniać odpowiednią wiarygodność, tzn. czy rzeczywiście będą sprawdzać, co się stanie, gdy posiadane przez banki obligacje skarbowe utracą znaczną część swojej wartości, a także b) tego, czy wyniki takich testów przeprowadzonych dla najbardziej zagrożonych banków faktycznie zostaną opublikowane.

Ostatnim niepokojącym problemem jest pytanie o to, czy władze UE i EBC opracowały szczegółową, kuloodporną strategię, dzięki której już po przeprowadzeniu testów wytrzymałościowych przekonają rynki, że są w stanie przekazać ujawnionym przez nie zagrożonym bankom wymagany zastrzyk gotówki i że faktycznie to zrobią.

Moim zdaniem istnieje 50% szansa na to, że jedno lub więcej ze wspomnianych powyżej „słabych ogniw” puści, a my jeszcze przed kolejnym, zaplanowanym na 2 września zebraniem EBC znów znajdziemy się w centrum niezwykle okazałego kryzysu. Tak czy inaczej, wracając do tego czwartku — spodziewam się, że stopy refinansowa i depozytowa zostaną utrzymane na poziomach odpowiednio 1,0% i 0,25%, a EBC nie zmieni swojej strategii w zakresie obligacji skarbowych ani nie zwiększy zaangażowania w praktycznie równoważne drukowaniu pieniędzy Quantitative Easing. To niezwykle zachowawcza postawa — czyżby cisza przed burzą?

Reklama