Przykład: Holandia bez prądu- szpitale, szkoły i firmy w kolejce
W Holandii na dostęp do energii czeka dziś niemal 12 tysięcy firm i instytucji, w tym szpitale, szkoły, a nawet straż pożarna. Kryzys energetyczny nie wynika z braku produkcji prądu, lecz z przeciążonej infrastruktury, która nie nadąża za przejściem na odnawialne źródła energii i elektryczne ogrzewanie. Sprawę opisywał w tym miesiącu Financial imes i Daily Mail.
Po zamknięciu największego w Europie złoża gazowego w Groningen, Holandia postawiła na elektryfikację. Ale sieci nie wytrzymały tej zmiany. Efekt? Prąd jest reglamentowany, zwłaszcza dla przemysłu, a gospodarstwa domowe dostają zalecenia, by w określonych godzinach nie używać żelazek, bojlerów ani światła.
Co gorsza, problem dotyka również nowe budownictwo. Niektóre nowo powstające osiedla mieszkaniowe mają być podłączone do sieci dopiero w... 2030 roku. Oznacza to, że całe dzielnice mogą stać gotowe, ale bez dostępu do podstawowych usług, takich jak ogrzewanie czy oświetlenie. Eksperci mówią wprost – to infrastrukturalny paraliż, który może zniechęcić inwestorów i spowolnić rozwój mieszkaniowy.
Eksperci ostrzegają, że podobne problemy mogą wkrótce dotknąć Niemiec, Belgii, a także... Wielkiej Brytanii i Polski.
A jak jest w Polsce? Czekanie trwa miesiące, a nawet lata
W Polsce czas oczekiwania na podłączenie prądu wynosi średnio od 6 do 18 miesięcy, a w skrajnych przypadkach sięga nawet 24 miesięcy. Wszystko zależy od regionu, warunków technicznych i infrastruktury – im dalej od miasta, tym dłużej. Najgorzej jest na terenach wiejskich oraz w miejscach, gdzie sieć jest już przeciążona. Dla porównania w Warszawie czeka się od pół roku do roku, ale w województwie warmińsko-mazurskim już ponad rok do dwóch lat.
Prawdziwy alarm wywołała jednak podana przez PAP informacja, że w Polsce na przyłącze o mocy 1,4 MW może się czekać nawet... 6 lat! Tyle miała czekać firma inwestująca w elektromobilność – rozwój ładowarek i infrastruktury do aut elektrycznych jest wstrzymywany właśnie przez brak dostępu do sieci.
To nie tylko problem dla przedsiębiorców. Ograniczona dostępność przyłączy spowalnia odnawialnych źródeł energii (OZE), a także powoduje wzrost bezrobocia i hamuje inwestycje.
Jak skrócić czas podłączenia prądu? Praktyczne porady
Choć sytuacja bywa trudna, fachowcy podpowiadają, jak przyspieszyć cały proces i uniknąć wielomiesięcznych opóźnień:
- zadbaj o dokumentację – przygotuj wszystkie wymagane papiery jeszcze przed złożeniem wniosku. Braki w dokumentach są najczęstszym powodem wydłużenia procedury.
- bądź w kontakcie z dostawcą energii – regularne sprawdzanie statusu sprawy i szybkie reagowanie na problemy może znacząco skrócić czas oczekiwania.
- zatrudnij doświadczonego projektanta – fachowiec pomoże odpowiednio przygotować projekt przyłącza i uniknąć błędów technicznych.
- wybierz odpowiedni moment – prace budowlane lepiej planować wiosną lub latem, gdy pogoda sprzyja i zmniejsza ryzyko opóźnień.
Na to, ile będziesz czekać na prąd, wpływają m.in.:
- lokalizacja działki – im bliżej istniejącej sieci, tym szybciej.
- warunki techniczne – przeciążone linie wymagają modernizacji, co może potrwać miesiące.
- efektywność operatora – nie każdy dostawca działa równie sprawnie.
- pora roku – zimą prace mogą się opóźniać przez warunki atmosferyczne.
Podsumowanie: planuj z głową, by nie czekać latami
Podłączenie prądu może być dziś większym wyzwaniem niż sama budowa domu. Jeśli chcesz uniknąć wieloletnich kolejek i nieprzewidzianych kosztów – zacznij od dobrego planowania i dokumentów. Śledź postępy, rozmawiaj z dostawcą i bądź gotowy na dodatkowe inwestycje, jeśli Twoja lokalizacja jest trudna technicznie.
Eksperci są zgodni: transformacja energetyczna jest konieczna, ale musi iść w parze z rozbudową sieci przesyłowej, inaczej europejskie domy mogą zostać z panelami słonecznymi... ale bez prądu. A scenariusz, w którym gotowe osiedla czekają na przyłącze do 2030 roku nie jest już science fiction i staje się realnym zagrożeniem także dla Polski.