Spadek notowań z poziomu 4,15 jeszcze 18 lipca należy uznać za imponujący, zwłaszcza, że złoty jeszcze więcej zyskał wobec dolara i franka. Umocnienie złotego to w dużej mierze poprawa nastrojów na rynkach globalnych, wzrostów na głównych rynkach akcji wobec niezłego sezonu wyników w USA oraz umocnienia euro wobec wyciszenia problemów fiskalnych w strefie euro. W tym tygodniu powodów do optymizmu jest już jednak mniej. Co prawda europejskie banki zaskoczyły wyższymi zyskami, a chiński minister finansów zapowiedział utrzymanie ekspansywnej polityki fiskalnej, jednak dane makro z USA nadal rozczarowują, a to one były powodem obaw o drugie dno recesji. Po słabszych danych o nastrojach konsumenckich, dziś opublikowano raport pokazujący spadek zamówień na dobra trwałego użytku.

W tej sytuacji zarówno marsz byków na rynkach akcji, jak i na parze walutowej EURUSD (w okolicach 1,30) został powstrzymany, choć póki co rynek broni się przed większą realizacją zysków, która wpłynęłaby niekorzystnie na notowania złotego.

Jeśli sytuacja na rynkach globalnych nie zostanie rozstrzygnięta w tym tygodniu, powinno to nastąpić w kolejnym, kiedy poznamy najważniejsze miesięczne publikacje, m.in. miesięczny raport z rynku pracy. Aby złoty kontynuował umocnienie w najbliższym czasie, dane powinny być lepsze niż te, które od kilku tygodni napływają do inwestorów. Na koniec środowych notowań w Warszawie euro kosztowało 3,9980 złotego, dolar 3,0735 złotego zaś frank 2,9060 złotego.

Reklama