Zapewniały nadzwyczajną pomoc, jednocześnie próbując powstrzymać nawrót choroby. Jak dobrzy lekarze stosując się do przysięgi Hipokratesa urzędnicy starają się przede wszystkim nie szkodzić. Mając to na uwadze, analizują, do jakiego stopnia korzyści bardziej restrykcyjnych regulacji i nadzoru przeważają nad potencjalnymi kosztami.
Jasna odpowiedź jest zawarta w dwóch dokumentach opublikowanych przez Radę Stabilności Finansowej (FSB) i Bazylejski Komitet Nadzoru Bankowego (BCBS). Pierwszy raport analizuje długoterminowe konsekwencje ostrzejszych wymogów kapitałowych i płynnościowych, drugi przejściowe konsekwencje ekonomiczne. Razem pokazują, że korzyści takich rozwiązań będą znaczące, podczas gdy koszty bardzo umiarkowane.
Powodem tych regulacji jest to, że jeżeli banki zostaną pozostawione samym sobie, będą trzymać zbyt mało kapitału i utrzymywać zbyt niską płynność. Niższy kapitał oznacza wyższe zwroty na kapitale, ale mniejsze zabezpieczenie na wypadek bankructwa i strat inwestycyjnych. Mniejsza płynność skutkuje wyższym odsetkiem długoterminowych aktywów finansowanych krótkoterminowym zadłużeniem. Zwiększa to zyski, ale również zagrożenie wycofaniem środków i powoduje problemy z refinansowaniem długu.
Część tego ryzyka spada na akcjonariuszy i menedżerów banków, ale wielkość kapitału i poduszki płynnościowej określa, do jakiego stopnia ryzyko to jest ponoszone przez nas wszystkich. W każdym kraju kryzys finansowy objawia się co 20 – 25 lat. W celu ograniczenia częstotliwości, dotkliwości i publicznych kosztów takich kryzysów liderzy grupy G20 zobowiązali się do znaczącego zwiększenia poziomów kapitału i płynności w narodowych systemach bankowych. Raport komitetu bazylejskiego pokazuje, że korzyści z konsekwentnego spadku prawdopodobieństwa kryzysu są znaczące.

Jasną lekcją płynącą z kryzysu jest to, że istniejące zabezpieczenia były zbyt słabe. Ich wzmocnienie nie jest jednak darmowe. Na szczęście krótkoterminowe koszty dostosowawcze będą prawdopodobnie małe i przejściowe, podczas gdy korzyści płynące z silniejszego i zdrowszego systemu finansowego pozostaną na lata.

Autor jest doradcą Banku Rozrachunków Międzynarodowych i przewodniczącym grupy ocen makroekonomicznych