Z kolei Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo oraz Aurelian Oil&Gas, firma, w której udziały ma Jan Kulczyk, prowadzą mocno zaawansowane poszukiwania tight gazu (gaz zamknięty). W ciągu pół roku do tego grona dołączy kolejna grupa firm, w tym m.in. międzynarodowe koncerny Chevron i ExxonMobile, a także krajowy PKN Orlen. Jeśli poszukiwania potwierdzą to, co prognozują międzynarodowe firmy konsultingowe, staniemy się samowystarczalni pod względem zapotrzebowania na gaz. Pod ziemią w Polsce może się bowiem kryć nawet do 3 bln m sześc. gazu łupkowego. Według prognoz zużycie krajowe w ciągu najbliższych lat sięgnie 18 mld m sześc. rocznie.
Politycy przekonują, że z importera staniemy się eksporterem surowca. Takie złoża pozwoliłyby nam uniezależnić się od dostaw z Rosji. Dziś od Gazpromu kupujemy prawie 8 mld m sześc. gazu rocznie, a – zgodnie z nowym kontraktem jamalskim – import wzrośnie do ponad 10 mld m sześc.
Eksperci studzą emocje. Jacek Henryk Jezierski, wiceminister środowiska i główny geolog kraju, podkreśla, że o naszym gazowym potencjale będziemy wiedzieli więcej za kilka lat, zaś wydobycie nie ruszy wcześniej niż za dekadę. I to pod warunkiem, że eksploatacja tych złóż będzie opłacalna.
Reklama
Dlatego – jak przestrzega prof. Stanisław Rychlicki z AGH – budowanie przyszłości gazowej w oparciu o analizowane zasoby gazu w złożach niekonwencjonalnych byłoby w najbliższych latach nieodpowiedzialne.
Trudno przesądzać o wpływie wydobycia na spółki, w tym zwłaszcza PGNiG. Zdaniem Pawła Burzyńskiego z DM BZ WBK wydobycie może stać się czynnikiem wzrostu dla spółki, ale dopiero za 3–5 lat. Według niego obecnie zwiększa się ciężar odpisów z tytułu negatywnych odwiertów.
– Naszym zdaniem jest dużo za wcześnie, by budować pozycję w akcjach PGNiG przed potencjalnymi pozytywnymi rezultatami poszukiwań w segmencie wydobycia – mówi analityk.
Zobacz też:

>>> Wydobycie gazu łupkowego w USA (GALERIA)

>>> Poszukiwania gazu łupkowego w Polsce (GALERIA)