Robin Hood Tax campaign popierana jest przez brytyjską centralę związkową TUC, organizację ochrony środowiska Friends of the Earth i charytatywną ActionAid.

Na szczycie G20 w Seulu (11-12 bm.) dyskutowane będą sposoby ustabilizowania globalnej gospodarki i wsparcia ożywienia.

>>> Zobacz też: Podatek od banków - nowy europejski sposób łatania dziurawych budżetów

Według sygnatariuszy apelu pochodzących również z 16 państw G20, proponowany podatek (zwany też podatkiem Tobina) złagodziłby koszty globalnego kryzysu finansowego i ekonomicznego z lat 2008-09, zwłaszcza dla państw rozwijających się. Innym pożądanym efektem byłoby to, że cięcia wydatków publicznych w wysoko rozwiniętych gospodarkach Zachodu nie musiałyby być tak dotkliwe.

Reklama

Sygnatariusze apelu wskazują, iż kryzys spowodował to, iż realizacja ambitnych celów upowszechnienia ochrony zdrowia, zwiększenia dostępu do oświaty i walki z globalnym ociepleniem będzie trudniejsza.

Przewodniczący TUC Brendan Barber w wypowiedzi dla mediów zauważył, iż skutkiem drastycznego programu cięć wydatków publicznych w Wielkiej Brytanii w najbliższych czterech latach będzie wzrost liczby bezrobotnych o około pół miliona osób oraz okrojenie świadczeń socjalnych i usług, od których zależni są najubożsi.

"Podatek Robin Hooda oznaczałby, iż największe banki świata wniosłyby wkład w zmniejszenie deficytów finansów publicznych, którym po części są winne (wymagały dekapitalizowania z pieniędzy podatnika - PAP), a tym samym zmniejszyłaby się potrzeba cięć wydatków publicznych na tak dużą skalę, jak obecnie" - zaznaczył Barber.

Zwolennikiem opodatkowania międzynarodowych transakcji finansowych banków był poprzedni premier Gordon Brown, argumentujący, że zmusiłoby ono banki do rozsądnej kalkulacji ryzyka i zniechęciłoby je do spekulacji. Obecny rząd konserwatywno-liberalny planuje wprowadzenie nowego podatku od ogólnego zestawu globalnych rozliczeń finansowych (skali operacji) banków brytyjskich, jak również brytyjskich operacji banków zagranicznych, a nie od zysku lub transakcji.

Tymczasem poniedziałkowy "Financial Times" napisał w komentarzu redakcyjnym, że ostudzenie finansowego kryzysu ośmieliło banki do lobbingu przeciw nałożeniu na nie nowych regulacji.

"Zachodzi ryzyko, iż poszczególne rządy mogą się dać przekonać tej argumentacji lobbystów i zrezygnować z reformy banków z obawy, że ich sektor bankowy straci na konkurencyjności. Tylko nowa presja na zawarcie międzynarodowego porozumienia może powstrzymać tę tendencję" - zaznacza "FT" wskazując, iż G20 jest w tym względzie właściwym forum.