Jak zaznaczył Richard Fox z Fitch, tempo wzrostu liczby udzielanych kredytów i cen nieruchomości w Chinach dawno przekroczyło wszelkie granice bezpieczeństwa. Zamiast dopuszczalnych 15 proc. rozmiary udzielanych kredytów rosły w latach 2008 – 2009 w tempie 18,6 proc. Ceny mieszkań również biły rekordy. W ubiegłym roku w Pekinie metr kwadratowy nowego mieszkania kosztował aż o 42 proc. więcej niż w 2009 roku. Jak szacuje chińska partyjna Akademia Nauk Społecznych, podczas gdy 85 proc. chińskich rodzin nie było stać na własne lokum, liczba kupowanych przez spekulantów mieszkań rosła. Obecnie aż 66 mln nowo wybudowanych bloków nie jest zamieszkanych, bo ich właścicielami są osoby podbijające ceny nieruchomości.
Chińskie władze – choć same przyczyniły się do powstania bańki spekulacyjnej poprzez wprowadzenie we wrześniu 2008 roku gigantycznego pakietu stymulacyjnego dla gospodarki w wysokości 600 mld dolarów – teraz za wszelką ceną usiłują zapobiec katastrofie.
Stale podnoszona jest stopa rezerw obowiązkowych dla chińskich instytucji finansowych. W 2010 roku bankom zabroniono także udzielania kredytów na więcej niż 1,1 bln dolarów (o 22 proc. mniej niż w 2009 roku).
Reklama
Pomiar ryzyka systemowego Chin oparto na klasyfikacji PMI tego kraju. Wcześniej wskaźnik ten okazał się skuteczny przy prognozowaniu kryzysu w Islandii i Irlandii.