Czeskie siłownie jądrowe znajdują się w Temelinie i Dukovanach, zaś słowackie w Jaslovskych Bohunicach i Mochovcach. Władze nie planują żadnych nadzwyczajnych testów bezpieczeństwa, gdyż regularnie prowadzą symulacje różnych potencjalnych zagrożeń.

"Nie widzę powodów do ulegania medialnej histerii" - powiedział premier Czech Petr Neczas. Jego zdaniem, krajowi nie grozi żadna katastrofa porównywalna z tą, jaka zdarzyła się w ostatnich dniach w Japonii. Dyskusje o bezpieczeństwie czeskich elektrowni atomowych uznał za szukanie taniej sensacji.

Słowacki minister gospodarki Juraj Miszkov oświadczył, iż rząd nie zamierza zmieniać państwowej polityki energetycznej. "Mamy wysokie standardy. Nawet gdyby w reaktor uderzył samolot, nic by się nie stało" - zaznaczył. Szef resortu środowiska Jozsef Nagy dodał, że Europa nie ma alternatywy dla ekologicznej energii jądrowej.

Dwie słowackie elektrownie nuklearne pokrywają 55 proc. krajowego zapotrzebowania na energię elektryczną. W Europie jedynie Francja ma wyższy udział siłowni jądrowych w całości produkcji prądu.

Reklama

Odpowiadając w środę na pytania czytelników czeskiego dziennika "Mlada fronta Dnes" szefowa czeskiego Państwowego Urzędu do Spraw Bezpieczeństwa Jądrowego (SUJB) Dana Drabova podkreśliła, że obie czeskie elektrownie atomowe zostały zaprojektowane tak, aby wytrzymały trzęsienie ziemi o sile 5-5,5 w skali Richtera. Dodała, że takich wstrząsów nigdy w ich rejonie nie zarejestrowano i prawdopodobnie - z przyczyn geologicznych - nigdy się nie zarejestruje.

"W razie awaryjnego wyłączenia reaktorów systemy bezpieczeństwa naszych elektrowni są zasilane z zewnątrz, mają do dyspozycji roboczą linię przesyłową 400 kV i linię rezerwową 110 kV. Gdyby nie było w nich napięcia, podejmują pracę agregaty dieslowskie - każdy z nich wystarczy do schłodzenia jednego bloku reaktorowego. Temelin ma osiem niezależnych od siebie generatorów. Gdyby i one zawiodły, skorzysta się z bezpośredniej linii z elektrowni wodnej Lipno ewentualnie małej elektrowni wodnej Hnievkovice" - tłumaczyła Drabova.

Okolica Temelina od 1991 roku jest nieustannie monitorowana przez sejsmologów.

Również eksperci ze Słowacji mówią, że nieprawdopodobne jest uszkodzenie reaktorów w wyniku trzęsienia ziemi lub powodzi. Zdaniem dyrektor słowackiego Urzędu Nadzoru Jądrowego (UJD) Marty Żiakovej Mochovce i Jaslovske Bohunice są w stanie wytrzymać nawet wstrząsy o sile 6 w skali Richtera.

"Mamy zupełnie inną technologię (niż w Japonii - PAP). Nasze reaktory mają bardzo duże zasoby wody, tak więc u nas sytuacja staje się krytyczna dopiero po około sześciu godzinach od całkowitego wyłączenia wszystkich urządzeń w elektrowni. Woda między zbiornikiem a reaktorem zaczyna wtedy przepływać w sposób naturalny, chłodząc strefę aktywną. Ponadto mamy w elektrowni cztery rezerwowe zestawy pomp. Gdyby to wszystko zawiodło, istnieje możliwość dowiezienia wody i wpompowania jej do systemu" - powiedziała Żiakova w rozmowie z dziennikiem "Pravda".