Interesuje mnie polityczny aspekt rozwiązania kryzysu strefy euro, i to wychodzący poza dobrze znany fakt, że Niemcy czy Finlandia sprzeciwiają się mechanizmom pomocowym na dużą skalę. Właściwie są one rozdarte między uniknięciem niewypłacalności a uniknięciem programu pomocowego.
Wydaje się jasne, dlaczego nie lubią one programów pomocowych. Dlaczego jednak boją się niewypłacalności? Jeśli podejmą decyzję o umorzeniu roszczeń obligatariusza, zostaniesz osobiście obwiniony, gdy coś pójdzie nie tak. Drugi argument to transgraniczna zaraza. Jest pewien poziom niewypłacalności państw, którego już system finansowy nie będzie w stanie znieść. Ponieważ europejskie banki i towarzystwa ubezpieczeniowe są poważnie zaangażowane wewnątrz strefy euro, niewypłacalność może oznaczać konieczność natychmiastowej rekapitalizacji europejskiego sektora finansowego. I wreszcie restrukturyzacja przed rokiem 2013 pociągnęłaby transgraniczne transfery finansowe zgodnie z regułami obecnego mechanizmu, czego polityczni liderzy chcą uniknąć.
Być może wszystkie te lęki są nieuzasadnione. Rzecz jednak nie w tym, czy system finansowy może wytrzymać wstrząs restrukturyzacji długu, ale w tym, czy system polityczny jest gotowy zaakceptować długofalowe ryzyko związanych z nim roszczeń. Moim zdaniem nie.
Angela Merkel prawdopodobnie nie podejmie żadnego ryzyka w roku wyborczym. Nie sądzę też, by była na to gotowa przyszła generacja liderów. Ponieważ niektóre kraje nie robią wiele, by zrestrukturyzować banki, za dwa lata będą one równie kruche jak teraz. Europejski Bank Centralny będzie tak samo poważnie zaangażowany w obligacje rządowe.
Grecja, Irlandia i prawdopodobnie Portugalia jeszcze przez długi czas pozostaną pod parasolem bezpieczeństwa. Istniejące programy kredytowe zostaną zastąpione nowymi. Czas spłaty zobowiązań zostanie wydłużony, oprocentowanie obniżone. Ostatecznie ESM, z pomocą EBC, zakumuluje całe zadłużenie tych krajów i nie pozostaną już żadni prywatni wierzyciele, których trzeba by ratować.
Nie powinniśmy mieć złudzeń co do politycznych możliwości rozwiązania kryzysu. Wraz z upływem czasu jego natura będzie się zmieniać, a z nią realia polityczne.