W poniedziałek rano na rynek trafiły nieoficjalne informacje, że Grecja oświadczyła Unii Europejskiej oraz Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu, iż nie jest w stanie obsługiwać swojego zadłużenia i chce, by dokonano jego szybkiej restrukturyzacji.

>>> Czytaj też: Bankructwo Grecji byłoby trzęsieniem ziemi dla banków

W opinii Marka Nienałtowskiego, głównego analityka Domu Kredytowego Notus, mimo, że greckie problemy są bolączką inwestorów już od ponad roku, ryzyko związane z restrukturyzacją długu wciąż wisi nad rynkami finansowymi.

„Dzisiejsze doniesienia dotyczące Grecji już odbiły się na notowaniach złotego, który przed południem tracił w stosunku do głównych walut. Problemy Grecji uderzają też eurodolara. Należy jednak zwrócić uwagę, że obecnie na sytuację na rynkach ma wpływ nie tylko Grecja. W centrum uwagi wciąż pozostaje Irlandia, Portugalia, a także Islandia, która boryka się ze spłatą długów funduszu Icesave” – mówi portalowi Forsal.pl Marek Nienałtowski.

Reklama

>>> Czytaj też: Silne euro pogrąża Irlandię, Grecję i Portugalię

O godzinie 11:42 kurs EUR/PLN testował poziom 3,9584 zł, a USD/PLN oscylował wokół poziomu 2,7630 zł.

Zdaniem Nienałtowskiego, na korzyść złotego działa oczekiwana podwyżka stóp procentowych przez RPP. „Rada Polityki Pieniężnej hamuje głębszą przecenę złotego. Jednak jeżeli nerwowa sytuacja wokół Grecji będzie się utrzymywać, może doprowadzić do mocniejszych spadków" - ocenia analityk.

Na razie bankructwo Grecji to tylko domysły prasy - uspokaja Marek Rogalski, analityk Domu Maklerskiego BOŚ. "Oficjalnie takie informacji nie ma, jednak sama dyskusja na temat restrukturyzacji długu tego kraju będzie szkodziła euro, dlatego europejska waluta może tanieć w najbliższych tygodniach. Złoty także może być słaby jeżeli ten temat Grecji będzie trwać długo. Jednak nasza waluta nie powinna spaść poniżej 4,12 – 4,15 za euro” – powiedział Forsal.pl Marek Rogalski.

>>> Czytaj też: Grecja zbankrutuje. Kto straci najwięcej?

Zdaniem Rogalskiego, kluczowe dla złotego będzie posiedzenie FED 27 kwietnia. "Być może dowiemy się czegoś więcej na temat zakończenia QEII, czyli tzw. kroplówki finansowej dla rynków. Komunikat ten może być pretekstem do spadku na giełdach” - mówi analityk. „Jeśli te dwie informacje (Grecja i komunikat FED) nałożą się na siebie to złoty może spaść w maju/czerwcu do 4,05-4,10 za euro” – dodał.

Elżbieta Chojna-Duch, członek Rady Polityki Pieniężnej bardziej optymistycznie ocenia sytuację na rynku złotego. Jej zdaniem, dobra sytuacja gospodarcza Polski obroni rodzimą walutę przez zawirowaniami, a wręcz daje potencjał apercjacyjny.

"Fundamenty naszego kraju są silne, jak wiadomo, konstytucyjny pułap zadłużenia jest daleko przed nami i mam nadzieję, że zarówno dług, jak i deficyt będzie nadal obniżany. [...] Jednak dla waluty skutki kryzysu w Grecji nie są do końca do przewidzenia" - powiedziała Chojna-Duch w TVN CNBC.

"Nasza waluta ma potencjał do umacniania się i nie sądzą, by sygnały nadchodzące z południa, a zwłaszcza z Grecji w jakiś bezpośredni sposób wpłynęły na notowania naszej waluty" - podsumowała Chojna-Duch.

Problemy krajów strefy euro osłabiają też zapał inwestorów do kupowania akcji. Po neutralnym otwarciu sesji w poniedziałek, główne indeksy na GPW i pozostałych parkietach europejskich zareagowały spadkami na niepokojące doniesienia dotyczące Grecji.

„Mamy za sobą bardzo dobry tydzień na GPW, ale globalny spadek awersji do ryzyka jest nadal utrzymywany i może spowodować większą zniżkę na parkietach” – uważa Marek Nienałtowski z DK Notus.

Około 12:30 w poniedziałek, indeks warszawskich blue chipów WIG20 spadał o 0,38 proc., a WIG tracił 0,41 proc.