Niemiecki indeks DAX na zamknięciu sesji spadł o 0,44 proc. i wyniósł 7.158,77 pkt., indeks FTSE 100 spadł o 0,99 proc., do 5.815,19 pkt., zaś francuski CAC 40 spadł o 1,07 proc. i wyniósł 3.672,77 pkt.

WIG 20 na zamknięciu sesji wyniósł 2726,31 pkt., co oznacza wzrost o 0,21 proc.

„Po rozczarowującej publikacji o wzroście amerykańskiej gospodarki w drugim kwartale o zaledwie 1,3 proc., gdy spodziewano się zwyżki o 1,9 proc., europejskie indeksy poszły zdecydowanie w dół. WIG20 spadał o prawie 1,5 proc., jednak w końcówce zdołał odrobić nieco strat” – mówi Roman Przasnyski z Open Finance.

Przasnyski wyjaśnia, że kolejne złe dane o spadku wskaźnika aktywności gospodarczej w rejonie Chicago oraz niższym od oczekiwań indeksie nastojów konsumentów nie robiły już na inwestorach wrażenia

Reklama

„W pierwszym półroczu 2011 r. amerykańska gospodarka niemal całkowicie wytraciła dynamikę wzrostu. W minionym kwartale konsumpcja gospodarstw domowych wzrosła zaledwie o 0,1 proc. (prognozowano wzrost o ok. 0,8 proc.), co było najsłabszym wynikiem od IV kw. 2009r. W dużej mierze wynikało to ze spadku popytu na samochody i części samochodowe, co z kolei było pochodną przerwania łańcucha dostaw w wyniku marcowego trzęsienia ziemi w Japonii” – komentuje Łukasz Wróbel z Noble Securities.

Jak dodaje analityk, zrewidowany w dół poprzedni odczyt dynamiki PKB jest o tyle wart uwagi, że przed w I kw. prognozy ekonomistów mówiły o wzroście największej gospodarki świata o ponad 3 proc. (w ujęciu annualizowanym), a tymczasem zakończyło się na wzroście o 0,4 proc. Nie ma się co łudzić, że rozwój w takim tempie, przy wciąż trwającej zapaści na rynku nieruchomości, wystarczy, aby sprowadzić poziom bezrobocia w okolice sprzed kryzysu finansowego