Brytyjski indeks FTSE 100 po otwarciu notowań spadł o 0,42 proc. i wyniósł 5.376,33 pkt., francuski indeks CAC 40 spadł o 0,51 proc. i wyniósł 3.145,29 pkt., niemiecki indeks DAX spadł o 0,57 proc. i wyniósł 5.813,67 pkt.
WIG 20 na otwarciu sesji wyniósł 2273,54 pkt., co oznacza wzrost o 0,35 proc.
Emil Szweda z Noble Securities twierdzi, że po wczorajszym imponującym wzroście o 3,4 proc., S&P znalazł się na poziomie najwyższym od dwóch tygodni i na najlepszej drodze do tego, by zaatakować okolice 1220 pkt (brakuje do tego nieco ponad 2 proc.), czyli szczyty, które zatrzymały fale odbicia w sierpniu i w połowie września. Na jeszcze lepszej pozycji wyjściowej znalazł się DAX, który już zaatakował szczyt z końcówki sierpnia. Zatem nadzieje na przełamanie trendu spadkowego kiełkują coraz szybciej w sercach inwestorów na całym świecie.
Jednak – jak dodaje analityk - „nastroje w Europie mogą okazać się nie tak dobre jak wczoraj, kiedy inwestorzy uświadomią sobie, że w istocie od tygodnia wzrost opiera się na jednej wątłej przesłance - że europejskie banki będą ratowane przed bankructwem przez państwa lub powołane do tego instytucje”.
Kolejną niewiadomą – wylicza Szweda - jest wracająca do amerykańskiego Senatu dyskusja nad ustawą zezwalającą na wprowadzenie karnych ceł na towary eksportowane z krajów podejrzewanych o utrzymywanie sztucznego reżimu kursowego. Potencjalna wojna handlowa może się nie tyle rozpocząć (jeśli przyjąć argumenty USA ona trwa od czasu usztywnienia kursu juana), ile się zaognić.
„Poważniejszych impulsów z obszaru makroekonomii dziś nie będzie. Można liczyć na podtrzymanie dobrych nastrojów, choć na tak dynamiczne jak dzień wcześniej zwyżki już chyba nie” – zapowiada Roman Przasnyski z Open Finance.